Kiedy w lutym br. kończył 62 lata, nie przypuszczał, że za niespełna trzy miesiące poprowadzi pływankę na ponad 700-kilometrowej trasie Sanem i Wisłą do Gdańska. Potomek ulanowskich retmanów, o których mowa już w "Księdze cechu retmańskiego i sternickiego w Ulanowie" z 1765 r. i starych księgach metrykalnych, marzył o tej wyprawie dosłownie od dziecka.
Ojciec Mieczysława Łabęckiego, jako młodzieniec, pływał jeszcze przed wojną, ale fl isackiego fachu nie kontynuował po jej zakończeniu. Poszukał zatrudnienia, zresztą jak duża część mężczyzn z Ulanowa i jego okolic, w Hucie "Stalowa Wola". Na wydziale stalowni dotrwał do emerytury, cały czas pamiętając jednak o rodzinnej tradycji. - Słyszałem opowieści ojca o przodkach retmanach i od dziecka marzyłem o fl isowaniu. Z kolegami bawiliśmy się na Sanie, wyobrażając sobie, jak zbijamy tratwę i płyniemy na Wisłę. Uprzywilejowani byli ci z kolegów, których rodziny miały na rzece łódkę - wspomina Mieczysław Łabęcki... (pn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz