Zwolniona przed trzema laty pracownica tarnobrzeskiego Urzędu Miasta została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Za publiczne pieniądze kupowała sobie buty i części do samochodu.
To finał głośnej sprawy z 2015 roku. Podejrzane faktury znaleziono podczas kontroli, którą po objęciu władzy zlecił prezydent Grzegorz Kiełb.
- Były faktury z podpisami kierowców, potwierdzające odbiór części do samochodów. Twierdzili oni jednak, że zostały sfałszowane - mówił wówczas prezydent.
Żaden z pracowników wydziału organizacyjnego magistratu nie przyznał się, że ma coś wspólnego z tymi dziwacznymi zakupami.
Na podstawie wewnętrznego śledztwa wytypowano jednak dwie osoby, które w związku z tą sprawą zostały zwolnione z pracy. To były naczelnik wydziału organizacyjnego i jedna z jego podwładnych. Rozwiązano z nimi umowy za porozumieniem stron, bez zachowania okresu wypowiedzenia. Grzegorz Kiełb tłumaczył, że nie zostali zwolnieni dyscyplinarnie, ponieważ aby można to było zrobić, najpierw sąd musiałby udowodnić im winę... (rn)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
obywatel20:45, 27.09.2017
0 0
a można poznać nazwiska tych osób? wydawali publiczne (nasze) pieniądze więc chciałbym wiedzieć kto to był 20:45, 27.09.2017
dąbek19:39, 28.09.2017
0 0
Jak babcia zasłabnie w sklepie i zje batonika to nawet jej twarzy nie zamazują i robią z niej wielkiego przestępcę, a urzędnik publiczny dostaje wyrok i nawet nie ma imienia z pierwszą literą nazwiska? 19:39, 28.09.2017