Wójt Szydłowa Jan Klamczyński został poturbowany przez jednego z mieszkańców gminy. Sprawa ma związek z dużą inwestycją, której realizację planuje samorząd. Okoliczności zdarzenia bada prokuratura i staszowska policja.
Od kilku dni włodarz Szydłowa chodzi w ortopedycznym kołnierzu. To efekt napaści, której padł ofiarą w połowie maja. Jak nieoficjalnie wiadomo, urzędnik został zaatakowany przez jednego z mieszkańców gminy, który od dawna toczy spór z samorządem. Jego tłem są sprawy związane z własnością gruntów.
Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że pomiędzy wójtem, a właścicielem jednej z parceli w Szydłowie doszło do kłótni w związku z planami dotyczącymi rewitalizacji miejscowości. W pewnym momencie mężczyzna miał rzekomo zacisnąć dłonie na szyi włodarza gminy i dusić go, gdy ten upadł na ziemię. Wszystko działo się parę kroków od słynnej Bramy Krakowskiej, będącej wizytówką Szydłowa. W pobliżu biegnie ruchliwa trasa Staszów-Chmielnik. Prawdopodobnie zdarzenie zauważył przejeżdżający tamtędy kierowca, który zatrzymał się i rozdzielił szamoczących się mężczyzn.
Jan Klamczyński potwierdza, że podobna sytuacja miała miejsce, ale nie chce wdawać się w szczegóły.
- Na pewno wszystko skończy się w sądzie. Tymczasem nie chce robić z tego sensacji. Sprawę bada prokuratura. Wolałbym poczekać na jej ustalenia - zaznacza.
Mariusz Domagała, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Staszowie informuję, że do stróżów prawa wpłynęło zawiadomienie o niecodziennym zdarzeniu w Szydłowie.
- Prowadzimy w tej sprawie czynności - dodaje. - Jednocześnie prokuratura wszczęła postępowanie z urzędu, ponieważ to, co się wydarzyło ma bezpośredni związek z pełnioną przez wójta funkcją publiczną. (rs)
Więcej informacji na ten temat w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz