Czy w sandomierskim Domu Pomocy Społecznej doszło do pobicia podopiecznego? Taki zarzut stawia jego syn. Wymienia on też szereg zaniedbań, do których, jego zdaniem, dochodzi w placówce. Jakby tego było mało, sandomierska prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie fałszowania dokumentów w DPS.
Jan Chodoła trafił do sandomierskiego Domu Pomocy Społecznej we wrześniu ubiegłego roku. Rodzina doszła do wniosku, że dla mieszkającego samotnie 85-letniego mężczyzny będzie to najlepsze miejsce. Szczególnie że zadbała o to, aby staruszek miał swój pokój z oddzielnym węzłem sanitarnym. Oczywiście takie wygody kosztują - ponad 3 tys. zł miesięcznie, i mimo że pan Jan ma jak na polskie standardy dość wysoką, wojskową emeryturę, to nie wystarcza ona na pokrycie miesięcznej opłaty za pobyt w ośrodku. Dopłacają najbliżsi mężczyzny, w tym jego syn Janusz, który opowiedział nam o swoich zastrzeżeniach dotyczących funkcjonowania placówki i opieki nad ojcem.
PIERWSZE OSTRZEŻENIE
- Staram się dość regularnie odwiedzać ojca, jestem u niego co najmniej kilka razy w miesiącu. Na początku wydawało się, że wszystko jest w porządku. Któregoś razu jednak przyjechałem do ojca, wszedłem do jego łazienki, a tam smród. Przyjeżdżam następnym razem, sytuacja się powtarza. Poza tym gdzieś tam sok rozlany, brudne naczynia, patrzę na szklankę z resztką jakiegoś płynu, a tam pleśń. Wtedy już nie wytrzymałem, poszedłem do jednej z pracownic i powiedziałem, co o tym myślę. Nie pozwolę, żeby tak traktowano mojego ojca. Płaci się ciężkie pieniądze za jego pobyt w placówce, mając nadzieję, że będzie tam miał jak najlepsze warunki, a tu takie niespodzianki. Wiadomo, to jest starszy, może uciążliwy i niedołężny już człowiek, ale większość podopiecznych tej placówki taka jest, i obowiązkiem kierownictwa i personelu jest niedopuszczanie do takich przykrych sytuacji. Tam w łazience powinno pachnieć, a resztki jedzenia czy naczynia powinny być sprzątane i myte zaraz po posiłku. Płacimy i żądamy, aby ojciec był otoczony należytą opieką. Kiedy przychodzę do DPS-u i zwracam komuś uwagę, czuję się jak intruz, a tak nie powinno być - grzmi Janusz Chodoła.
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu TN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz