Należący do tarnobrzeskiego samorządu hotel "Nadwiślański" nie może zostać sprzedany. Problemem nie jest już tylko brak chętnych na jego zakup, ale to, że jego część stoi na działce, która niegdyś należała do rodziny Tarnowskich.
Chodzi o działkę, na której stoi sąsiadująca z hotelem szkoła katolicka, i której granice - jak się okazało - sięgają aż pod należący do miasta budynek. Jak tłumaczy prezydent Norbert Mastalerz, znalazła się ona na liście nieruchomości, o które toczy się spór pomiędzy rodziną Tarnowskich a skarbem państwa, który przejął je na mocy dekretu o reformie rolnej - a dziś należą one do miasta lub są własnością prywatną. W tym przypadku chodzi o jedną trzecią całej działki przypisanej dziś do hotelu. Reszta bezspornie należy do miasta.
Prezydent przypomina, że rodzina Tarnowskich z roszczeniami o zwrot należących niegdyś do niej nieruchomości (lub zadośćuczynienie za ich odebranie) występuje od początku lat dziewięćdziesiątych. Do tej pory Tarnowscy nic nie odzyskali, ale sprawa nigdy też nie została ostatecznie zakończona. Można się więc spodziewać, że możliwość sprzedaży hotelu zostanie zablokowana na wiele lat.
Przewodniczący Rady Miasta Dariusz Kołek sugeruje, że prezydent mógłby spotkać się z rodziną Tarnowskich i spróbować przekonać ją do rezygnacji z roszczeń dotyczących działki, na której stoi hotel.
- Nie jest to teren, który jakoś wyjątkowo mocno interesuje tę rodzinę, a ujęcie go w tych roszczeniach blokuje działania samorządu - mówi. N. Mastalerz uważa jednak, że nie ma zbyt wielkich szans na taki gest ze strony Tarnowskich.
- Rok temu poświęciłem bardzo dużo czasu panu Pawłowi Tarnowskiemu, który przeleciał z Kanady. Przekonywałem go, aby z przedmiotu sporu wyodrębnić działkę, na której stoi dawna Kuchnia Dworska (przy Zamku Dzikowskim - red.). Jest to działka, która co prawda znajduje się w obrębie terenu otoczonego zamkowym murem, ale ma odrębny dostęp do ulicy Sandomierskiej. Wydawało się, że go przekonałem. Przygotowałem stosowne dokumenty, po czym dostałem list od pana Jana Tarnowskiego, który stwierdził, że brat się zagalopował i nie ma na to zgody. W związku z tym trudno oczekiwać porozumienia także w tej kwestii - mówi prezydent.
- Rozmawiałem też telefonicznie z Janem Tarnowskim i usłyszałem, że jego rodzinę interesuje zadośćuczynienie za utracone nieruchomości, nieważne od kogo. Tłumaczyłem mu, że samorząd nie będzie zadośćuczynił rodzinie Tarnowskich, bo nigdy w żaden sposób jej nie skrzywdził. Myślę, że nie można się spodziewać z ich strony zrozumienia i dialogu, ale raczej wieloletniego sporu. Po analizie dokumentów geodezyjnych, między innymi tych sprzed wojny, jestem przekonany, że ten spór zakończy się pomyślnie dla miasta. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz