Na naszych oczach odbudowywana jest legenda jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci antykomunistycznego podziemia - tarnobrzeżanina, majora Hieronima "Zapory" Dekutowskiego. Człowieka skazanego przez władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej na śmierć i zapomnienie.
O Hieronimie Dekutowskim pisaliśmy już wiele razy. Szczególnie w ostatnich latach, kiedy dzięki odnalezieniu jego szczątków proces przywracania pamięci o nim i jego czynach znacząco nabrał tempa. Dziś stoimy u progu dwóch kolejnych wydarzeń, które w tym procesie wydają się być niezwykle istotne.
BEZDOMNY ZA ŻYCIA I PO ŚMIERCI
H. Dekutowski był najmłodszym z dziesiątki rodzeństwa. Rodzinny dom opuścił jako maturzysta, zgłaszając się w 1939 roku do Wojska Polskiego.
- Przez dziesięć kolejnych lat był żołnierzem tułaczem. Po tym jak wyjechał z domu, już nigdy tu nie wrócił. Przyszła tylko wiadomość, że został zamordowany w piwnicy mokotowskiego więzienia - mówi siostrzenica majora "Zapory" Krystyna Frąszczak. - Co więcej - po śmierci nadal był bezdomny. W naszej chrześcijańskiej kulturze każdy człowiek, nawet przestępca, zasługuje na to, żeby mieć pogrzeb i mieć grób. A on tego nie miał. To było bardzo bolesne dla naszej rodziny... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz