Miejscowość Stare Baraki na skraju Lasów Janowskich stanie się wkrótce terenem eksperymentu medyczno-psychologicznego. Będzie on polegał na testowaniu wytrzymałości ludzi poddawanych przymusowemu wdychaniu smrodu i całodobowemu wysłuchiwaniu kwiku ponad dwóch tysięcy świnek.
Wielka chlewnia powstanie niecałe 50 metrów od najbliższych zabudowań wioski. Mieszkańcy są rozgoryczeni, nie mogą zrozumieć jak to możliwe, że w drugiej dekadzie XXI wieku demokratycznie wybrana władza nie chce uznać racji ludzi i wydaje decyzje sprzeczne z ich wolą.
- Przeżyłam Ruskich i Niemców, a później bolszewików chcących zakładać kołchoz, to przeżyję też burmistrza i jego decyzje. Wierzę, że Pan Bóg da mi tyle siły, że jeszcze zobaczę, jak ukarana będzie pycha i pogarda dla prostych ludzi - mówi przez łzy jedna z mieszkanek Starych Baraków.
Cała sprawa rozpoczęła się od tego, że Jacek Nowakowski, właściciel ponad 60-hektarowego gospodarstwa i znany hodowca trzody, wpadł na pomysł, by postawić na terenie istniejącego gospodarstwa budynek inwentarski pod tucz trzody chlewnej. Łącznie w powiększonym gospodarstwie ma się znaleźć blisko 2000 świnek. Mają też stanąć trzy silosy paszowe, zbiornik bezodpływowy na ścieki socjalno-bytowe oraz konfiskator do przechowywania padłych zwierząt. W wyniku produkcji powstawała będzie gnojowica w ilości blisko 3,5 tys. m3na rok.
23 maja 2013 roku wójt Zaklikowa Zdzisław Wójcik wydał decyzję o ustaleniu środowiskowych uwarunkowań dla budowy chlewni i jej infrastruktury, otwierając tym samym drogę Jackowi Nowakowskiemu do starań o pozwolenie na budowę. Mówił nam przed rokiem, że rozumie żale miejscowych, ale z drugiej strony nie może lekceważyć inwestora.
- On spełnił wszystkie warunki, natomiast mieszkańcy spóźnili się ze złożeniem odwołania do RDOŚ w Rzeszowie, jeszcze na pierwszym etapie przygotowywania dokumentacji. Przypuszczam, że mogło to wtedy przynieść pożądany przez nich skutek - tłumaczył wtedy wójt.
Należy przypomnieć, że mieszkańców zapoznano z raportem środowiskowym: dokumenty znajdowały się w Urzędzie Gminy, zawieszono je także na stronie internetowej BIP. W trakcie tych konsultacji społecznych nie wpłynęły do gminy żadne uwagi i skargi. Wkrótce na wniosek Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie inwestor dokumenty uzupełnił. I tym razem gmina przeprowadziła podobne konsultacje.
Niezadowoleni mieszkańcy uznali, że prawdziwych konsultacji jednak nie było, rzecz załatwiono po cichu i bez bezpośredniego wysłuchania sąsiadów przyszłej chlewni. I odwołali się od decyzji wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Tarnobrzegu. SKO uchyliło tę decyzję, ale nie z powodu argumentów skarżących ją mieszkańców wioski, ale z uwagi na błędy formalne popełnione przez organ I instancji.
Co w tej sytuacji zrobił wójt? Odbył kolejne konsultacje społeczne z użyciem internetu i tablicy ogłoszeniowej w Urzędzie Gminy. I po wymianie korespondencji z mieszkańcami, którzy wystąpili do niego z pismem o przedstawienie opinii dotyczących m.in. emisji hałasu, wytwarzania gnojowicy, bezpiecznej utylizacji odpadów produkcyjnych oraz możliwości zaopatrzenia chlewni w wodę spoza wodociągu, wydał 31 października 2013 r. nową decyzję środowiskową na budowę chlewni w tym samym miejscu, co wcześniej. (...)
Piotr Niemiec
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz