Dla zarobku zgodził się być współwłaścicielem kilkunastu samochodów kupionych przez obywateli Ukrainy. Jeden podpis, łatwe pieniądze, ale ponoszone z tego tytułu konsekwencje będą się za nim ciągnąć zapewne jeszcze przez długi czas. Z Ukraińcami, którzy kupili samochody, nie ma kontaktu, a do bohatera tej historii dobijają się firmy ubezpieczeniowe z żądaniem uiszczania składek.
Robert Maj (na zdjęciu) ma 28 lat i mieszka w jednej z podsandomierskich miejscowości. Dzisiaj mówi, że jakby mógł cofnąć czas, to nigdy by w takie interesy nie wchodził. Co prawda zarobił parę groszy (nieoficjalna stawka za jeden samochód wynosi 100 euro), ale te pieniądze nie były warte tego, z czym dzisiaj musi się borykać.
- Byłem naiwny, skusił mnie łatwy zarobek i dzisiaj mam z tego tytułu ogromne problemy. Ktoś mnie namówił na pierwszy raz, na łatwe pieniądze, a później już samo się potoczyło. Pojawiali się kolejni, a ja przystawałem na ich propozycje. Dlatego przestrzegam wszystkich, aby nie wchodzili w takie interesy, aby nie brali na siebie współwłasności samochodu kupionego przez obywateli państw spoza Unii Europejskiej, w tym wypadku Ukrainy. Aby nie godzili się na bycie słupami, bo naprawdę nie warto - mówi Robert.
Co istotne, proceder ten, tak popularny szczególnie w powiatach przygranicznych, odbywa się w majestacie prawa. Chodzi o to, aby samochód bez opłat celnych mógł przekroczyć granicę. Poza tym samochody na unijnych tablicach są na granicy znacznie szybciej i sprawniej odprawiane.
Wszystko zaczęło się w 2011 roku. Pierwszy "interes" Robertowi nakręcił jeden z członków jego rodziny. Samochód - Ford Galaxy został zakupiony przez Ukrainkę z Rawy Ruskiej.
- Spotkałem się z nią, pojechaliśmy do Tarnobrzega, zarejestrowaliśmy samochód, ona dokonała wszystkich opłat i na tym się skończyło. Nigdy później jej nie wiedziałem. W tym przypadku akurat wszystko jest w porządku, nie przychodzą mi żadne ponaglenia z firm ubezpieczeniowych. Z trzynastu samochodów, których zdecydowałem się być współwłaścicielem, tylko w dwóch przypadkach nie ma żadnych zaległości finansowych względem ubezpieczycieli, czyli Ukraińcy regulują terminowo wszystkie opłaty - opowiada Robert. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym oraz elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz