Zamknij

Dura lex czy durne lex

13:33, 02.09.2015 TN Aktualizacja: 16:09, 02.09.2015
Skomentuj

Wystawiał na trzech kontynentach, jego biżuterię noszą najpiękniejsze kobiety świata, a także panie z koroną na głowach. Dzięki temu Sandomierz awansował na światową stolice krzemienia pasiastego. W swoim mieście traktowany jest jednak jak drobny sklepikarz.

Zaczęło się od tego, że na początku lipca br. z płotu okalającego budynek sandomierskiej kamienicy Rynek 31 zniknął baner reklamowy pracowni krzemienia pasiastego Cezarego Łutowicza (na zdjęciu).

Stwierdziwszy ten fakt, artysta poprosił o pomoc Straż Miejską, ale tu oświadczono mu, że trafił pod niewłaściwy adres, bo skoro w grę wchodzi kradzież, sprawą powinien zainteresować policję. Ta sprawę potraktowała poważnie i już po kilku godzinach Cezary Łutowicz dowiedział się, że o zdjęciu banera zadecydował Zenon Smuniewski, naczelnik Wydziału Nadzoru Komunalnego Urzędu Miasta w oparciu o uchwałę Rady Miasta w sprawie odpłatności za reklamy umieszczane na nieruchomościach stanowiących własność samorządu. Niuans jednak w tym, iż zgodnie z przepisami właściciel baneru powinien być wezwany do jego usunięcia, a jeśli obowiązku tego by nie dopełnił, uczyniłaby to gmina, obciążając właściciela kosztami. Tego warunku urzędnik nie dopełnił. Zresztą nie tylko w tym przypadku, bo o takiej bezceremonialności informowało nas także kilku innych zainteresowanych, którym prawem kaduka zarekwirowano reklamy. Ponieważ jedynie Cezary Łutowicz wystąpił z otwartą przyłbicą, w tym tekście posłużę się jego przypadkiem. W piśmie skierowanym do burmistrza Marka Bronkowskiego artysta napisał, co o tym myśli: "Czyn ten wypełnia znamiona przestępstwa określanego jako zabór mienia prywatnego. (...) Zapomniano o trybie administracyjnym? Moją pracownię od wspomnianego wydziału dzieli... 20 metrów! Postępowanie to nie jest wzorcem kulturalnym, świadczy raczej o ignorancji urzędnika wobec obywatela i jego własności." Efektem była wizyta naczelnika w pracowni artysty, który, przyznając się do błędu, przeprosił. Uznajmy więc tę część sprawy za załatwioną i przejdźmy do kolejnej, której adresatem będą sandomierscy radni.

Jan Adam Borzęcki

Więcej w papierowym oraz elektronicznym wydaniu "TN"

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%