W 2013 r. "wybuchła" sprawa żądania zamontowania przy drodze krajowej nr 77 ekranów akustycznych. Zapalnik uruchomił mieszkaniec Agatówki w gminie Zaleszany, jednej z tych miejscowości, dla których DK77 jest źródłem rozlicznych niedogodności i dyskomfortów. Hałas komunikacyjny jest jednym z nich, wcale nie najbardziej uciążliwym.
Ekrany akustyczne w takich jak Agatówka miejscowościach, o ciasnej zabudowie usytuowanej tuż przy drodze, są rozwiązaniami z grupy tych najbardziej kontrowersyjnych. Z jednej strony - wyciszają i tłumią znaczną część hałasu oraz ograniczają w pewnym stopniu migrację spalin i kurzu. Ale z drugiej - odgradzają od świata, częstokroć brutalnie ingerują w krajobraz i utrudniają codzienne życie.
Przekonali się o tym na własnej skórze mieszkańcy wielu podrzeszowskich wiosek wzdłuż starej drogi nr 4. Ustawione pomiędzy domostwami a drogą ekrany muszą zawierać ruchome panele w rodzaju bram, które trzeba otwierać i zamykać, opuszczając własną posesję. Zimą każdy ma kosmiczny problem z usuwaniem odkładanego z drogi śniegu, blokującego bramy w ekranach. To szczególnie daje w kość tym, którzy blisko drogi prowadzą jakieś biznesy.
Części właścicieli posesji uciekły sprzed nosa dochody z wynajmu plansz i paneli reklamowych ustawianych wzdłuż "ekranizowanej" drogi. Te "drzwi do raju" kosztują krocie, a wyglądają jak senna mara naćpanego inżyniera ruchu.
W Agatówce, czasami widzianej jako "przedłużenie Stalowej Woli", może być podobnie. Na postulat mieszkańca dość sprawnie zareagował stalowowolski starosta, pozytywnie opiniując jego wniosek. Było to we wrześniu 2013 r. Machina ruszyła. Jak się okazuje - przypomina lawinę, której nie sposób zatrzymać...
Problem dotyczy pięciu posesji i ich mieszkańców. Kiedy ludzie zorientowali się, jak może ich uszczęśliwić reakcja zarządcy drogi, GDDKiA, w odpowiedzi na postulat jednego tylko obywatela (złośliwi mówią, że chciał on sobie po prostu... w ciszy pooglądać telewizor), zaczęli zabiegać o zaniechanie tych planów.
Tyle, że nie chce słyszeć o tym... Generalna Dyrekcja Dróg. Teraz nieszczęśnicy, których przeraziła wizja realizacji pomysłu, żądają od samorządu powiatu, aby wziął ich w obronę przed GDDKiA właśnie.
Jan Nowak, radny powiatu stalowowolskiego: - Niezrozumiałym jest dla mnie upór inwestora, który wbrew woli najbardziej zainteresowanych i narażonych na hałas mieszkańców próbuje na siłę wybudować te bardzo drogie ekrany.
Radny uważa, że są inne, klasycznie ekologiczne sposoby ograniczania hałasu ulicznego, takie jak choćby szpaler z krzewów i drzew. Zobaczyć je można w ilościach hurtowych np. wzdłuż autostrad przecinających równiny Węgier.
Radny Nowak jest zdania, że nijak pojąć się nie da, dlaczego Generalna Dyrekcja wymyśliła, że ekrany staną tylko przy niektórych posesjach, gdzie budynki od pasa drogowego dzieli znaczna odległość. Dochodzi, jak twierdzi, do "słusznego wniosku", że zarządca drogi chce na koszt podatników uprawiać działalność pozorowaną. Nie szczędzi też razów poprzedniemu staroście, że ten ochoczo poparł postulat mieszkańca Agatówki, nie zauważając, iż w znacznie większym stopniu na hałas związany z ruchem na tej samej DK77 narażeni są mieszkańcy Zbydniowa, Turbi czy nawet Zaleszan.
Dodajmy: nikt z tych miejscowości o ekrany nie walczył, podobnie jak nie czynią tego mieszkańcy bloków przy DK77 na terenie Stalowej Woli, od dzielnicy "Ozet" pod Niskiem, poprzez Energetyków, Staszica, po al. Jana Pawła II. Niektórym "krajówka" biegnie 4 metry od okien. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
RENATA15:10, 26.06.2015
0 0
WYRAZAM PROTEST NA BUDOWE EKRANÓW NIE ZOSTALISMY POWIADOMIENI PRZEZ NIKOGO O TAKIEJ INWESTYCJI JEDNA OSOBA NIE MOZE UTRUDNIAC ZYCIA WSZYSTKIM DZIEKUJEMY ZA ZAINTERESOWANIE SIE NASZYM TEMATEM 15:10, 26.06.2015