Transakcję tę trudno nazwać inaczej niż zwyczajnym oszustwem, co potwierdza wyrok sądowy. Mimo to poszkodowany nie może się doczekać zdośćuczynienia. Tak oto na gruncie prawa w dalszym ciągu dokonuje się zwyczajne bezprawie.
Dla 48-letniego Roberta Skwarlińskiego los nie był zbyt łaskawy. Kilka lat temu na skutek wypadku drogowego utracił 45 procent sprawności fizycznej, a to, że porusza się o własnych siłach, zawdzięcza systematycznej rehabilitacji, a przede wszystkim codziennym morderczym ćwiczeniom. Jeden pokój jego mieszkania zastawiony jest sprzętem rehabilitacyjnym. Dwie trzecie powierzchni zajmują tzw. atlas i mechaniczna bieżnia. Na ćwiczenia Robert poświęca kilka godzin dziennie, dzięki czemu może być w miarę samodzielny, choć w nader ograniczonym zakresie. Mimo to ma poczucie (względnej) niezależności. Za małej jednak, aby toczyć boje z nierzetelnym deweloperem.
MIESZKANIE W AKWARIUM
Robert mieszka w Bogusławicach (gm. Sadowie) w największym i najbardziej zadbanym - przynajmniej zewnętrznie - bloku popegeerowskiego osiedla. Po wejściu do mieszkania dobre wrażenie mija, przytłoczone intensywnym smrodem zgnilizny, widokiem poczerniałych ścian i sinozielonego nalotu pleśni na meblach i drzwiach oraz śladów rdzy na dolnych partiach lodówki i kuchenki. Równowagę chodu zakłócają wypaczone panele podłogi. Kanapa, fotele
i krzesła stoją wsparte o ściany, co umożliwia wysychanie zawilgoconych dolnych partii. Na tym tle jeszcze bardziej widoczna jest bezradność gospodarza.
NA SWOIM
Poprzednio Robert mieszkał w Małopolsce i pracował w jednym z domów pomocy społecznej. Punktem przełomowym w jego życiorysie stał się wypadek drogowy, długi pobyt w szpitalu i długotrwała szpitalna rehabilitacja. Po opuszczeniu szpitala zdecydował się na powrót w rodzinne strony, gdzie mógł liczyć na pomoc bliskich. A ponieważ w grę wchodził zakup mieszkania, przeglądając anonse zwrócił uwagę na ogłoszenie Zbigniewa K., dewelopera z podkieleckich Domaszowic, który zachęcał do zakupu mieszkania w budynku mieszkalnym w Bogusławicach. Ogłoszeniodawca wabił informacją, że blok jest prosto spod igły, a mieszkanie ma podwyższony standard. Robert doszedł do wniosku, że to coś dla niego i w grudniu 2010 r. sporządzono akt notarialny, na podstawie którego stał się właścicielem dwupokojowego mieszkania z kuchnią, łazienką i przedpokojem o łącznej powierzchni ok. 51 mkw. Mieszkanie ma numer 13. Ponieważ lokal był w stanie surowym, kilka miesięcy zajęło jego wykończenie i wyposażenie, ale w kwietniu 2011 r. Robert zamieszkał na swoim.
PLEŚNIOWA TORTURA
Radość trwała krótko, bowiem wkrótce ujawniła się budowlana fuszerka. Po ścianach kuchni zaczęła sączyć się woda, piwnica okazała się niewykończona, a ogrzewanie niesprawne. W związku z tym w marcu 2011 r. Robert powiadomił dewelopera o ujawnionych wadach, wnioskując o ich usunięcie, a nadto obniżenie ceny mieszkania.
Więcej w papierowym wydaniu TN
gość19:22, 16.03.2014
0 0
Podziękujcie PO. Zielona wyspa Donkowa. 19:22, 16.03.2014