"Nalot" funkcjonariuszy z Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego w Przemyślu sprawił, że piąta edycja Dzikowskiego Festiwalu Nalewek w Tarnobrzegu przejdzie do historii jako "festiwal nalewek bez nalewek". - Tak się zabija narodową tradycję, a przy okazji świetną imprezę - grzmi Zbigniew Sierszuła, jeden z najbardziej znanych polskich nalewkarzy.
Miało być jak w latach poprzednich - konkurs dla twórców nalewek, przed Zamkiem Dzikowskim kiermasz, gdzie można popróbować domowych trunków tworzonych z najróżniejszych owoców i kwiatów przez pasjonatów, a także, za niewygórowaną cenę, zaopatrzyć domowy barek w te niepowtarzalne alkohole. Zamiast tego byli skonsternowani widzowie, próżno poszukujący na licznych stoiskach jakiejkolwiek nalewki.
- I tak odbyło się to w sposób cywilizowany. Nie było uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy i obławy, jak na wielu innych podobnych imprezach w Polsce. Tu służby uprzedziły o kontroli, a organizatorzy festiwalu poinformowali wystawców. Jako że praktycznie nikt z nas nie ma "banderolowanego" alkoholu, bo nie jesteśmy wielkimi producentami, tylko hobbystami, część w ogóle nie przyjechała, a reszta na stoiska wstawiła syropy czy konfitury - mówi jeden z uczestników festiwalu.
Efekt dał się zauważyć w towarzyszących festiwalowi konkursach na najlepsze nalewki. O ile we wcześniejszych edycjach liczba
rywalizujących trunków grubo przekraczała 100, to na jubileuszowym, piątym festiwalu, zgłoszono ich zaledwie 36... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
nie kapuś14:38, 10.06.2018
0 0
I tak Poloczki wykańczają sami siebie. Czasy SB-cji, kapusiów mają się dobrze 14:38, 10.06.2018