Chłopak z Trześni, niewielkiej miejscowości w pobliżu Tarnobrzega i Sandomierza, postanowił zostać fryzjerem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że niedługo po skończeniu szkoły fryzjerskiej zaczął pracować z mistrzami tej rzemieślniczej sztuki. Poznali się na nim czołowi styliści, projektanci mody, aktorzy oraz prezenterzy telewizyjni z Katowic, Warszawy i Krakowa.
Kilka tygodni temu wrócił w rodzinne strony, by stworzyć coś swojego - sandomierską "Fryzjernię". Bartek Bożek (na zdjęciu) wejście miał mocne, bo zanim rozpoczął działalność, z gronem przyjaciół zorganizował w hotelu w Sandomierzu pokaz mody, do którego czesał modelki-amatorki. Fryzury były do tego stopnia ekstrawaganckie, że to na nich skupiała się uwaga publiczności.
Dziewczyny miały upięcia pozszywane kolorowymi nićmi (jedna z nowinek, którą Bartek przywiózł ze szkoleń), pasma delikatnie pozabarwiane na różne kolory, przez co odnosiło się wrażenie, że to włosy były najważniejszym elementem ich stylizacji. Jedno jest pewne - to, co działo się na głowach modelek, wykraczało poza tradycyjne fryzjerstwo.
Pierwszymi klientami Bartka byli jego koledzy. Miał wtedy dwanaście lat i golił im włosy niemal na łyso, pozostawiając jedynie długą grzywę. Eksperymentował też z własnym wizerunkiem - rozjaśnił sobie włosy wodą utlenioną, potem ufarbował je na czerwono, ale gdy wyszły różowe, ogolił się "na zero". Gdy skończył podstawówkę, zdecydował, że wyszkoli się na fryzjera. Uczył się w Tarnobrzegu, ale praktykował i pracował w Sandomierzu u pani Krzysztofy Paszek, której bardzo dużo zawdzięcza.
Na początku do zakładu chodził niechętnie, bo pracowały tam same kobiety, które angażowały go między innymi do sprzątania. Przyszedł jednak moment, że i on dostał do rąk upragnione nożyczki i zaczął ciąć.
Na pierwsze szkolenie pojechał do Warszawy. - Miałem zrobić balejaż, co zajęło mi wtedy aż trzy godziny. Gdy wszyscy uczestnicy kursu wykańczali fryzury, ja farbowałem dalej. Wtedy tak naprawdę poczułem, że chce iść w tym kierunku, że chcę się rozwijać - wspomina Bartek.
Niemal wszystkie zarobione pieniądze inwestował w rozwój. Otworzył swój pierwszy maleńki, klimatyczny salonik przy ul. Armii Krajowej w Sandomierzu, który funkcjonował przez rok. W tym czasie Bartek dużo podróżował po Polsce, by zdobywać kolejne doświadczenia. - Regularnie, co miesiąc jeździłem na tygodniowe bądź trzydniowe szkolenia. Szukałem ich gdzie tylko się da, bo chciałem być coraz lepszy w tej branży. W końcu postawiłem na Akademię Fryzjerską Berendowicz&Kublin w Katowicach - mówi Bartek. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN". Poniżej kilka zdjęć Bartka i jego modelek:
leszek6662216:50, 18.04.2014
0 0
Coś takiego = słoneczko 16:50, 18.04.2014