Będzie o tym, jak podczas kazania proboszcz parafii Łoniów, ks. kanonik STANISŁAW ZARĘBA, pohańbił łoniowskich strażaków (na zdjęciu), zarzucając im splamienie honoru, munduru i sztandaru. Co gorsza, tylko dlatego, że właściwie wykonywali swoje obowiązki. Tak przykrego incydentu nie było w 92-letniej historii Ochotniczej Straży Pożarnej w Łoniowie, która godnie zapisała się w historii regionu, jako jedna z lepszych lokalnych ochotniczych jednostek ratowniczych, czego świadectwem jest wpis do Krajowego Systemu Ratownictwa.
Obecnie łoniowska OSP zrzesza 30 druhów, z czego 15 z uprawnieniami do prowadzenia akcji ratowniczej. W skład OSP wchodzi także drużyna młodzieżowa, co gwarantuje kontynuację pokoleniowej tradycji. Dlatego też zarzut zhańbienia strażackiej godności, munduru i sztandaru łoniowscy strażacy odbierają szczególnie dotkliwie. Tym bardziej że padł z ust przedstawiciela instytucji od niemal wieku związanej ze strażakami. Sprawa dotyczy zdarzenia z 15 października ub. r., kiedy to dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej otrzymał od jednego z mieszkańców Łoniowa informację telefoniczną o pożarze śmieci na miejscowym cmentarzu. Kiedy wiadomość tę potwierdzili jeszcze dwaj inni informatorzy, dyżurny połączył się z dyżurnym Ochotniczej Straży Pożarnej w Łoniowie i polecił mu rozeznanie sytuacji, a w razie uznania, że sprawa jest poważna, podjęcie interwencji. Na miejsce niezwłocznie udała się drużyna dowodzona przez Pawła Kudłę. Strażacy stwierdzili, że teren cmentarza jest mocno zadymiony, a na skutek wiatru duszący smog przenosi się w kierunku wsi. W tej sytuacji strażacy wjechali na cmentarz, alejką podjechali do śmietniska i podjęli akcję gaśniczą. Dodajmy, że akcja toczyła się na nowym cmentarzu, na którym praktycznie nie ma mogił. Pożar był dość intensywny, bowiem w skład śmieci wchodziły stearynowe niedopałki zniczy, plastikowe opakowania oraz szkło, które rozgrzane pękało, w efekcie czego wokół rozpryskiwały się ostre fragmenty. Sytuację najlepiej określa fakt, iż strażacy zmuszeni byli używać aparatów oddechowych. Poza tym gaszenie ognia polegało na tym, że trzeba było wejść na pryzmę płonących śmieci, przerzucać ją i każdą warstwę polewać wodą. Po ugaszeniu pożaru ochotnicy wrócili do remizy, a dowodzący akcją zameldował powiatowemu dyżurnemu o wykonaniu zadania. Warto dodać, że świadkami tej interwencji byli zawiadomieni przez KP PSP policjanci. Tak zakończył się pierwszy akt pożarowego dramatu. Spokój nie trwał długo, bowiem już następnego dnia rano (16 października 2014 r.) dyżurny Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Sandomierzu otrzymał informację o pożarze śmieci na tym samym cmentarzu. Zgodnie z regulaminem informację tę przekazał dyżurnemu łoniowskiej OSP z poleceniem rozpoznania sytuacji i podjęcia czynności gaśniczych. Kilka minut później pod bramę cmentarza podjechał samochód gaśniczy z drużyną dowodzoną przez Tomasza Gilewskiego. Na miejscu strażacy stwierdzili dość rozprzestrzeniony pożar śmieci i zdecydowali o interwencji. Tyle tylko, że tym razem napotkali na przeszkodę, bowiem brama wjazdowa zamknięta była na kłódkę. Kiedy powiadomili o tym dyżurnego powiatowego, ten poinstruował ich, iż mają prawo podjęcia działań zmierzających do sforsowania przeszkody. Nie mając innego wyjścia, strażacy zdecydowali o przecięciu kłódki i wjeździe na teren cmentarza. Po ugaszeniu pożaru, co trwało niemal godzinę, wyjechali z cmentarza, zamknęli bramę, wrócili do remizy i zameldowali dyżurnemu o wykonaniu zadania. Gwoli ścisłości dodamy, że także o tym przypadku powiadomiono policję, która tym razem na miejsce się nie pofatygowała. Tydzień później na kazaniu podczas niedzielnych mszy proboszcz ks. kanonik Stanisław Zaręba nie pozostawił na strażakach suchej nitki, oskarżając ich o nadgorliwość, dewastację cmentarza oraz splamienie strażackiego munduru i sztandaru. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
poiko20:45, 22.01.2015
0 0
Kto utrudnia strażakom gaszenie podlega karze. Kto ich poniża też.
Facet w czarnej sukience powinien zostać ukarany. 20:45, 22.01.2015
kafara07:16, 25.01.2015
0 0
Batmanowi sie cos pomyliło. Tak sie dzieje jak w malych miejscowosciach faceci w sukienkach maja maja sie za niewiadomo kogo. Tylko czekac jak na tej plebanii oddkryja kolejnego pedofila..... 07:16, 25.01.2015
anna16:59, 30.01.2015
0 0
To samo czynił w poprzedniej parafi!! myślę,że dla niego dobrym miejscem byłby ten palący sie śmietnik. Ten człowiek to żaden ksiądz lecz wysłannik diabła a nie sługa Boży. Ja osobiście proponuję parafianom wziąć stare taczki z gnoju i zrobić to co trzeba . Taczki muszą być mocne bo to kawał byka jest. Mieszkańcom życzę wytrwałości oraz osiągnięcia celu a strażakom powodzenia w dalszej nie nagannej służbie ! 16:59, 30.01.2015
anna17:07, 30.01.2015
0 0
przepraszam za błąd ,,nienagannej" 17:07, 30.01.2015