"Grillowanie" prezydenta

Prezydenta Grzegorza Kiełba musiały mocno piec uszy, gdy opuszczał salę obrad ubiegłotygodniowej sesji Rady Miasta. Podczas dyskusji nad wykonaniem przez niego budżetu na rok 2016 przez kilkadziesiąt minut radni "znęcali się" nad nim, wytykając mu szereg błędów i krytykując go za działania w niemal każdej dziedzinie życia miasta.

Rozpoczął Kamil Kalinka mówiąc, że praca prezydenta to nie tylko wydawanie środków z budżetu miasta, ale przede wszystkim działania zmierzające do tego, aby pozyskiwać do niego jak najwięcej pieniędzy z różnych instytucji. Zdaniem byłego przewodniczącego RM Grzegorz Kiełb nie robi w tym temacie zbyt wiele.

- Jak można było przez dwa lata nie spotkać się z władzami wojewódzkimi czy krajowymi, nie bywać w żadnych instytucjach, nie zabiegać o pieniądze dla naszego miasta w ministerstwach. O żadne sprawy miasta nie zabiegał pan na zewnątrz, ani nie miał pan czasu, żeby spotkać się z ludźmi, którzy chcieli nam pomóc i przyjeżdżali do miasta. Nie będę już mówił o niektórych inwestorach, którzy byli z panem umówieni, ale "całowali klamkę" lub odsyłał ich pan gdzie indziej - mówił szef klubu PiS w tarnobrzeskiej Radzie Miasta.

SKAZANI NA STAGNACJĘ

Wytykał prezydentowi także brak dialogu z nauczycielami podczas przygotowań do reformy oświaty związanej z likwidacją gimnazjów czy organizowanie konsultacji społecznych w sprawie budowy obwodnicy w czasie, gdy przebywał na wczasach w Bułgarii, aby uniknąć kłopotliwej dyskusji z działkowcami niezadowolonymi, że droga będzie przebiegać przez ich ogrody. Zarzucał Grzegorzowi Kiełbowi kłamstwa i uciekanie z sesji przed ich zakończeniem, aby nie musieć odpowiadać na niewygodne pytania radnych zadawane w ramach interpelacji...

WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.