Prokurator oskarżył Adama o kradzież samochodu. Fakt mieli potwierdzić świadkowie, których oskarżyciel publiczny nie ujawnia, bo rzekomo obawiają się oni zemsty. Na podstawie tajnych zeznań prokurator wnosi do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie, a sąd, w dalszym ciągu nie ujawniając kto Adama wkopał, pakuje go za kraty. Tajnej części dowodów nie ujawnia się nawet adwokatowi Adama, uniemożliwiając skuteczną obronę. W ten sposób prawo do obrony staje się iluzją.
Jakiś czas temu na naszych łamach z troską pisaliśmy o zmianach w procedurze sądowej, które Sejm zafundował nam w lipcu ubiegłego roku. Przypomnijmy tylko, że zmiany polegały na ograniczeniu kompetencji sądu do roli biernego obserwatora dowodów przedstawianych przez strony. Do tej reformy sąd, jeśli uznał za niezbędne w celu dojścia do prawdy, miał możliwość, a nawet obowiązek, powoływania dowodów z własnej inicjatywy. Zachodziła obawa, że nowe przepisy będą faworyzować bogatych, których stać będzie na opłacenie dobrych adwokatów, a człek ubogi zdany będzie na własną nieporadność i łaskę losu. O efektach trudno mówić, bo zanim ową procedurę zdołano wdrożyć w życie, nowa władza reformę odwołała i wszystko zostaje po staremu. No, prawie wszystko, bo przy okazji wprowadzono pewien przepis, który musi budzić niepokój... (jab)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz