"Rzeka San stanowi siedlisko ryb oraz pełni funkcje turystyczne i rekreacyjne. Niezbędna jest jej ochrona i zachowanie jej walorów. Zrzut ścieków z miejskiej oczyszczalni, niespełniających wymagań jakościowych przyczynia się do jej zanieczyszczenia..." - stwierdził starosta niżański w uzasadnieniu swojej decyzji w sprawie oczyszczalni ścieków w Nisku.
Cieszy się niżańska gmina, dumny jest prezes MZK Nisko z obiecanych milionów na remont oczyszczalni. Ale niecierpliwi ludzie pytają, czy do Sanu dalej zrzucane są ścieki wielokrotnie przekraczające dopuszczalne stężenia. Po informacji "Będzie wielki remont" ("TN" nr 43/1850), w której pisaliśmy o tym, że projekt modernizacji oczyszczalni ścieków w Nisku znalazł się na 14. miejscu w rankingu na dofinansowanie, podniosły się głosy, że zanim spółka MZK dostanie obiecane 10-milionowe dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, to - zacytujmy fragment listu - "nasz Błękitny San zamieni się w Czarną Rzekę". Czytelnicy zapytali nas, od kiedy MZK miał kłopoty z utrzymaniem pozwolenia wodnoprawnego na odprowadzanie ścieków i czy od czerwca br. - kiedy je utracił - dalej bezkarnie truje rzekę... (pn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz