Zagotowało się na grudniowej sesji Rady Miejskiej Stalowej Woli, kiedy doszło do głosowania nad projektem uchwały przewidującej sfinansowanie kolejnej kontrowersyjnej koncepcji prezydenta ANDRZEJA SZLĘZAKA (na zdjęciu). Zaczęło się od tego, że prezydent zapragnął przeznaczyć 40 tysięcy złotych na opracowanie tzw. koncepcji programowo-przestrzennej budowy węzła komunikacji publicznej w rejonie ulicy Sandomierskiej. Takie rozwiązanie miałoby mieć potrójne znacznie dla układu komunikacyjnego miasta.
Po pierwsze, miałoby zapewnić możliwość obsługi komunikacyjno-parkingowej zrewitalizowanego zespołu parkowo--pałacowego w Charzewicach, kiedy już rewitalizacja się dokona. Po drugie, miałoby stworzyć pętlę komunikacyjną po tym, kiedy zostanie zlikwidowana obecna pętla w rozwadowskim Rynku. A zostanie zlikwidowana, kiedy miasto zrealizuje budowę tzw. małej obwodnicy Rozwadowa, ciągnąc nową ulicę od mniej więcej parowozowni, poprzez dworzec PKP po rondo przy klasztorze. Wtedy Rynek zostanie zamknięty dla ruchu kołowego. Po trzecie wreszcie, umożliwiłoby budowę połączenia z pomyślanym dopiero nowym peronem kolejowym, który mógłby obsługiwać pociąg pospieszny relacji Rzeszów - Lublin - Warszawa, który na razie nie zatrzymuje się w Stalowej Woli, ale w szczerym polu w Pilchowie, dokąd stalowowolanie nie mają czym dotrzeć.
Kiedy pomysł ten ujawniły media, w Internecie rozpętała się burza, a w niej dominowały wyrazy oburzenia oraz pokrzykiwania pełne kpiny. Kanwą napięć jest stanowisko PKP, które - w związku z przebudową linii w innej części regionu - postano-wiła puścić ważny dla Stalowej Woli pociąg warszawski trasą omijającą miasto. Znaczący niegdyś węzeł kolejowy został boleśnie ugodzony w swój prestiż. Za nie do zaakceptowania uznał prezydent, że funkcjonować będzie pojęcie "Stalowa Wola Pilchów" jako nazwa przystanku dla pociągu pospiesznego do stolicy.
Postanowił odebrać sąsiedniej gminie Zaleszany (w niej leży Pilchów) przystanek, i zafundować kolei i mieszkańcom peron dla warszawskiego pociągu przy torze lubelskim, w rejonie parku charzewickiego. I taki przystanek-peron nazywałby się np. "Stalowa Wola Park Lubomirskich", co brzmi dumnie nad wyraz. A łączność z tym peronem miałby zapewnić Zakład MKS dzięki nowej pętli i dużemu parkingowi, także autokarowemu, np. dla wycieczek odwiedzających park. Kiedy zostanie on zrewitalizowany naturalnie, bo teraz nie ma po co tu przyjeżdżać. Włodarz miasta widzi tu jeszcze jakąś małą gastronomię, może stację paliw itp. Ale to już sprawa inwestorów, których ściągnie tu magia tego miejsca i zysków, rzecz jasna.
Koncepcja stała się istnym kijem w mrowisko dla radnych PiS, którzy podczas grudniowej sesji naskoczyli na (nieobecnego jak zwykle na sesji) prezydenta. Sygnał do ataku odtrąbiła niezłomna obrończyni Rozwadowa Maria Rehorowska. Co zostało postrzeżone jako wydarzenie bez precedensu, wręcz historyczne: oto radna walcząca jak lwica o każdy grosz na inwestycje w swoim okręgu wyborczym, po raz pierwszy apeluje o głosowanie przeciw, i w dodatku pokpiwa sobie z włodarza miasta, że ten "oto nagle zachorował na zmianę architektury Rozwadowa", bo co i rusz chce tam coś do góry nogami przewracać. Apeluje, aby prezydent lepiej dogadał się z PKP, aby ważny pociąg "szedł inną trasą", czyli przez dworzec rozwadowski, i tam włożył pieniądze w remont. Inaczej, jeśli zbuduje peron, będzie musiał go utrzymywać wydając w nieskończoność środki na ten cel. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz