20 maja przed stalowowolskim Sądem Rejonowym rozegrał się finalny akt sprawy, jaką była pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej w Zaleszanach wytoczyła swojemu byłemu pracodawcy, oskarżając go o mobbing. To nie jest często trafiający do sądów gatunek spraw.
Pewnie dlatego, że nieczęsto kończą się w sposób całkowicie satysfakcjonujący dla skarżących się osób. Nie zawsze udaje im się dowieść z przekonującą dla sądu skutecznością, iż podlegały one długotrwałemu i uporczywemu nękaniu lub zastraszaniu, że działanie takie wywoływało u nich nie tylko zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, ale też przyczyniło się do poniżenia lub ośmieszenia ofiary mobbingu, izolowania lub wyeliminowania pracownika z zespołu współpracowników, a także, że stało się to traumatycznym przeżyciem psychicznym skutkującym np. depresją.
Z taką sytuacją, starała się dowieść była pracownica OPS-u, miała ona do czynienia od momentu, kiedy zmienił się jej kierownik. Miał on być zainteresowany usunięciem jej z zespołu pracowników. Serie intryg biurowych, i szykan, jak to odbierała osoba będąca celem działań mobbingowych, ostatecznie doprowadziły do skutku. Szykanowana pracownica nie wytrzymała presji i zwolniła miejsce pracy.
Stalowowolski Sąd Pracy trzykrotnie pochylał się nad tą sprawą (m.in. przesłuchując kilkudziesięciu świadków), zanim ostatecznie zdecydował się... umorzyć postępowanie. Ale - doprowadziwszy wcześniej do ugody sądowej będącej de facto potwierdzeniem przyznania się sprawcy mobbingu do winy.
Adwokat poszkodowanej domagał się od strony pozwanej 36 tys. zł tytułem rekompensaty za poniesione szkody i straty na zdrowiu. Adwokat kierownika OPS w końcowej fazie rozprawy od ugody już nie uciekał, ale nie godził się na większą kwotę niż 10 tys. Po krótkiej przerwie, potrzebnej winowajcy na konsultacje ze swoim prawnikiem, strony sporu zawarły ugodę. Pan kierownik zobowiązał się dobrowolnie wpłacić na rzecz powódki kwotę 13 tys. złotych i pokryć część kosztów postępowania sądowego.
Nie udało mu się wymusić na powódce popartego powagą sądu zakazu informowania mediów o niekorzystnym dla niego, bo potwierdzającym jego winę i jego naganne postępowanie, rozstrzygnięciu.
Teraz ciekawe będzie obserwowanie dalszego ciągu tej sprawy, czyli ustalenie, kogo w końcowym efekcie obciąży obowiązek wypłacenia uzgodnionej w ugodzie kwoty. Powództwo wytoczone było przeciwko OPS-owi, więc kierownik uważa, że te 13 tysięcy powinno obciążyć... finanse OPS-u, czyli instytucji przez niego kierowanej. Sąd pouczył go, że takie rozumowanie jest nie tylko oderwane od gruntu prawnego, ale też naiwne, błędne i niepoważne. Wszak to nie instytucja szykanowała pracownicę, ale osoba nią kierująca. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz