Leci ptaszek... czyli maluchy w kadrze

Żaden inny rodzaj fotografii tak wymownie, jak ta dziecięca, nie oddaje idei, jaką jest utrwalanie ulotnych chwil. Niewiele rzeczy w naszym życiu i otoczeniu zmienia się bowiem tak dynamicznie jak dzieci. I chyba żaden inny zatrzymany w kadrze obiekt nie wywołuje tylu emocji, co słodki malec. Zwłaszcza jeśli jest to nasza pociecha.

Najprawdopodobniej właśnie świadomość tempa zmian zachodzących w dziecięcym świecie, w połączeniu z pierwszoplanową rolą, jaką w każdej rodzinie odgrywają mali modele, powodują, że od lat zapotrzebowanie na fotografię dziecięcą rośnie, a część fotografów zaczęła specjalizować się wyłącznie w tej dziedzinie.

Uciekający czas to nieodłączny element tego tematu, szczególnie jeśli skupimy się na fotografii noworodkowej. Przyszłe mamy powinny zdawać sobie sprawę, że jeśli chcą, aby ich pociechy miały tak genialne zdjęcia, jak te, nad którymi rozpływają się z zachwytu podczas przeglądania stron internetowych, muszą o tym pomyśleć, gdy noszą je jeszcze w brzuchu. I to nie tylko dlatego, że dobrzy fotografowie mogą mieć problem ze znalezieniem nieodległego wolnego terminu.

- Jeśli mówimy o sesjach noworodkowych, bardzo ważne jest, aby fotografować naprawdę malutkie dzieci. Im są one starsze, tym mniej twardo śpią, łatwiej je obudzić i trudniej ułożyć w określonej pozycji. Zaczynają się kolki i tak dalej. A kilkunastodniowe maleństwo jest "elastyczne", bardzo "plastyczne" - po prostu podatne na układanie. Pierwsze tygodnie to najlepszy czas na wykonanie tego typu zdjęć - mówi Ela Bednarska, tarnobrzeżanka, której zdjęcia możecie znaleźć na stronie internetowej czy profilu facebookowym "Studia w grochy"... (rn)

WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.