Zamknij

Na przekór losowi

08:51, 27.08.2014 TN Aktualizacja: 08:53, 27.08.2014
Skomentuj

ANETA ENGLOT (na zdjęciu druga z prawej) zakładając dziewięć lat temu wspólnie z przyjaciółmi spółdzielnię socjalną "Konar" w Tarnobrzegu, w której zatrudnienie znalazły osoby w trudnej sytuacji życiowej, zapoczątkowała odważną działalność prospołeczną w mieście. Rozrosła się ona do tego stopnia, że "Konar" to już nie tylko zaplecze do robienia pierogów, ale spółdzielnia, która stawiana jest za wzór na Podkarpaciu.

Początki nie należały do najłatwiejszych, bo w 2005 roku urzędy pracy nie oferowały na  rozwinięcie  działalności  takich  dotacji jak obecnie. Poza tym niewiele osób w ogóle wiedziało jak poprowadzić ten nietypowy  biznes  oparty  na  współpracy  z  ludźmi "defaworyzowanymi"  na  rynku  pracy. Aneta  Englot,  która  jest  szkoleniowcem w  Zakładzie  Doskonalenia  Zawodowego, często spotykała się z kobietami, które nie wierzyły w siebie.

- Wtedy zrodził się pomysł utworzenia spółdzielni. Zebraliśmy siedmioosobową grupę długotrwale bezrobotnych - dwóch mężczyzn i pięć kobiet. Dużo w tym temacie  zdziałał  mój  kolega  Ryszard,  który wrócił z zagranicy i nie mógł znaleźć pracy. To  między  innymi  on  wyłożył  pieniądze  na start - wspomina A. Englot.

Inicjatywa spotkała się z przychylnością właściciela  "Akwarium",  lokalu  przy  ul. Waryńskiego,  który  zgodził  się  na  opłatę czynszu  wtedy,  gdy  spółdzielnia  zacznie zarabiać.  Przedsiębiorca  ze  Słupska  zgodził się sprzedać z odroczonym terminem płatności sprzęt potrzebny do prowadzenia działalności gastronomicznej, bo taki profil przybrał "Konar".

- Pomyślałam, że najszybciej kobiety odnajdą się w kuchni, przy gotowaniu. Postawiliśmy na produkcję pierogów, które szybko znalazły  nabywców,  zwłaszcza,  że  sprzedawaliśmy  je  po  niecałe  dwa  złote  za  porcję - opowiada A. Englot.

Klientów  przybywało,  "Konar"  zaczął świadczyć  usługi  cateringowe,  zdobył  40 tysięcy  złotych  w  konkursie  grantowym, w  2007  roku  otrzymał  nagrodę  od  ministra pracy i polityki społecznej za wybitne osiągnięcia  w  działalności  społeczno-gospodarczej oraz zaangażował się w działalność  Ogólnopolskiego  Związku  Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych. Spółdzielnia zaczęła  także  startować  w  przetargach. W 2005 roku "Konarowi" udało się wygrać w jednym z nich - przez pięć lat pracownicy spółdzielni przygotowywali obiady dla podopiecznych  Zakładu  Pielęgnacyjno-Opiekuńczego  w  Tarnobrzegu.  Potem  przyszły szkoły i przedszkola, dożywianie mieszkańców miasta, dostarczanie posiłków osobom starszym,  catering  oraz  prowadzenie  klubokawiarni w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.

- Rozwinęliśmy skrzydła dzięki nowej  siedzibie.  W  jej  znalezieniu  pomógł prezydent  Norbert  Mastalerz,  który  użyczył nam  stołówkę  w  dawnym  internacie  "Budowlanki". On zrozumiał, że "Konar" to nie prywatny biznes Anety Englot, ale przedsięwzięcie społeczne, wspierające tworzenie nowych miejsc pracy - podkreśla pani prezes.

Z siódemki zatrudnionych osób, kadra zwiększyła się do ponad dwudziestu pracowników. Wielu z nich borykało się z bardzo trudną sytuacją życiową. - Do naszego baru przy ul. Waryńskiego przychodziła matka z dzieckiem. Dziewczynka  zawsze  miała  wyliczone  pieniądze  na obiad. Ona jadła, a matka patrzyła. Okazało się, że jest tak biedna, że od dziesięciu lat żyje w mieszkaniu bez prądu. Zatrudniliśmy ją. Dzięki naszemu wsparciu wyszła na prostą - mówi szefowa spółdzielni. (...)

Monika Stojowska

Więcej w papierowym wydaniu "TN".

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%