Ponieważ Rada Miasta i Gminy Koprzywnica nie podjęła w terminie stosownej uchwały, tegoroczny budżet jednostki przygotuje Regionalna Izba Obrachunkowa. Brak porozumienia między radnymi i burmistrzem doprowadził więc do ograniczenia gminnej samorządności.
Wydawało się, że wszystko będzie jak zwykle: 15 listopada 2014 roku projekt budżetu miasta i gminy Koprzywnica został złożony w kieleckiej Regionalnej Izbie Obrachunkowej, skąd po pozytywnym zaopiniowaniu wrócił do komisyjnej obróbki. A skoro RIO nie miała się do czego przyczepić, można było przyjąć, że podobnie postąpią radni.
Ale stało się inaczej. Na sesji 27 stycznia br. radni odrzucili projekt budżetu, stawiając burmistrza Marka Jońcę pod ścianą. Jeśli bowiem weźmie się pod uwagę, że ustawowy termin przyjęcia budżetu upływał 31 stycznia, rezerwa wynosiła zaledwie 4 dni. Przewodnicząca rady Aleksandra Klubińska (na zdjęciu) przyznaje, że projekt spełniał wymogi formalne, ale większość radnych uznała, że ma wady merytoryczne.
W budżecie m.in. brakowało środków na oświatę, czego dowodem fakt, iż w stosunku do wydatków z roku 2014 w tym obszarze brakowało miliona złotych. Przede wszystkim na nauczycielskie pensje. Poza tym budżet zakładał konieczność zaciągania kolejnych kredytów - 600 tys. zł na sfinansowanie przejściowego deficytu budżetowego, a 170 tys. zł na sfinansowanie planowanego deficytu budżetowego. W dodatku w trudnej sytuacji finansowej gminy, bowiem przy budżecie nieco ponad 17 mln zł zadłużenie sięga 8,3 mln zł, co wymusza zabiegi o prolongatę spłaty kolejnych rat. Kolejną usterką planowanego budżetu jest to, że nie jest on rozwojowy, bowiem zakłada realizację tylko jednej inwestycji - drogi Zbigniewice - Kępie, na którą przeznaczono zaledwie 30 tys. zł. To o wiele za mało, jeśli nawet inwestycja ma być realizowana przy współudziale Urzędu Marszałkowskiego.
Wątpliwości budzi także fakt, iż przy ubieganiu się o środki unijne, pieniądze na wkład własny miałyby pochodzić z kredytu. W konkluzji przewodnicząca twierdzi, że gmina stoi wobec groźby pustej kasy.
Chcąc ratować sytuację, 29 stycznia br. burmistrz Marek Jońca wystąpił do przewodniczącej z pisemnym wnioskiem o zwołanie sesji nadzwyczajnej w terminie do 31 stycznia włącznie, kiedy to upływał ustawowy termin uchwalenia budżetu. W odpowiedzi dzień później przewodnicząca pismem wezwała burmistrza do uzupełnienia braków formalnych i jeszcze tego samego dnia burmistrz dostarczył dokumenty do biura rady. Kiedy jednak dowiedział się, że przewodnicząca zaplanowała sesję nadzwyczajną na 4 lutego br., a więc już po ostatecznym terminie, wniosek o zwołanie sesji wycofał.
Mimo to przewodnicząca sesję zwołała, argumentując, iż skoro w międzyczasie radnym wysłano materiały, na jej odwołanie było zbyt późno. I tak oto doszło do parodii, bo w efekcie w taką zamieniła się nadzwyczajna sesja.
Po zaprezentowaniu przez przewodniczącą programu sesji, radna Anna Zioło zgłosiła wniosek o zdjęcie z programu punktów dotyczących wieloletniej prognozy rozwoju gmina na lata 2015-2034 oraz uchwalenia budżetu gminy. Radna argumentowała, że wobec upływu ostatecznego terminu określonego w ustawie o finansach publicznych, podejmowanie tych uchwał jest bezprzedmiotowe.
Burmistrz Marek Jońca fakt ten potwierdził stwierdzając, iż zwołując sesję przewodnicząca uchybiła jego intencjom. We wniosku o zwołanie sesji nadzwyczajnej wyraźnie określono graniczny termin, którego przewodnicząca nie dotrzymała, źle interpretując zapis statutu nakazujący zwołanie sesji w ciągu 7 dni od daty złożenia wniosku.
Nie oznacza on wszak konieczności upływu tygodnia, lecz zakreśla ramy, poza które wychodzić nie wolno. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by zwołać sesję nadzwyczajną w terminie 2-3 dni, dzięki czemu możliwe byłoby zmieszczenie się w ustawowym terminie. Przewodnicząca ponadto zignorowała prośbę burmistrza o odwołanie sesji nadzwyczajnej.
Przewodnicząca broniła się przywołując ten sam przepis statutu, nakazujący zwołanie sesji w ciągu 7 dni od dnia złożenia wniosku. W dialog między przewodniczącą a burmistrzem włączyła się radna Zofia Skrok: - Skoro po terminie 31 stycznia uchwalić budżetu nie można, to dlaczego 2 lutego rozesłała pani zawiadomienia o sesji? Nie szanuje pani naszego czasu i nadużywa swojej funkcji. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz