Użytkownicy siłowni na świeżym powietrzu, która od kilku miesięcy istnieje na tarnobrzeskim osiedlu Serbinów uważają, że część zamontowanych na niej urządzeń nie nadaje się do ćwiczeń. Okazuje się, że w ogóle nie powinni z nich korzystać, ponieważ wciąż jest to... plac budowy.
Sygnały o tym, że z siłownią jest coś nie tak, docierały do nas już w lecie, gdy zamontowano pierwsze urządzenia. Wtedy jednak część z nich była jeszcze pokryta folią, a obok na ułożenie czekały płytki z elastycznego tworzywa, służące do wykonania podłoża. Uznaliśmy więc, że inwestycje nie została jeszcze zakończona i jest zbyt wcześnie, aby oceniać jej wykonanie.
Nasi czytelnicy alarmują jednak, że do tej pory nie poprawiono nieprawidłowości, na które wówczas zwracali uwagę. Ich zdaniem, urządzenia montowano niedbale, nie przywiązując wagi do ich funkcjonalności.
- Część urządzeń jest jakby rozregulowana. Elementy, które podczas ćwiczeń powinny poruszać się symetrycznie, wcale tak nie działają. I nie są to drobne odchyły od normy. W dodatku część tych ruchomych elementów jest rozklekotana - wygląda to tak, jakby jakieś śruby nie były dokręcone. Z niektórych urządzeń nie korzystam więc wcale, bo boję się, że to skończy się kontuzją - mówi Karol, który kilka tygodni temu zadzwonił do naszej redakcji.
- Ma się wrażenie, że robił to ktoś, kto nie ma pojęcia o funkcjonowaniu tego typu urządzeń. To jest fuszerka. Poskręcano to "na odwal się", żeby tylko ładnie wyglądało. To nie są żarty, tutaj można sobie krzywdę zrobić. A przecież obok jest szkoła podstawowa i masa dzieci się tutaj przewija - dodaje inny z użytkowników siłowni, którego spotkaliśmy na miejscu. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz