Dyrektor Samorządowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Nowej Dębie ADAM SZURGOCIŃSKI (na zdjęciu) zarabiał na dowodzeniu organizacją finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Za pełnienie funkcji szefa sztabu WOŚP w 2011 i 2012 roku otrzymał po 700 złotych.
- To wynagrodzenie zostało wypłacone z kasy gminy. Przez wszystkie lata organizacji finałów nie dotykałem się pieniędzy z puszek wolontariuszy. Zawsze robił to bank. Członkowie sztabu nie mają do czynienia ani ze złotówką z puszek wolontariuszy - mówi dyrektor SOSiR-u. - U ludzi powstało takie wrażenie, że być może brałem wynagrodzenie z tych puszek, że te 700 złotych zostało stamtąd odliczone. Nie. Stanowczo dementuję te informacje.
Za co gmina płaciła A. Szurgocińskiemu? Na umowie dotyczącej organizacji dwudziestego finału WOŚP (w 2012 roku) zakres jego obowiązków wyglądał następująco: przygotowanie dokumentacji, zabezpieczenie logistyczne imprezy, przygotowanie jej scenariusza, przygotowanie placu, na którym będzie się ona odbywać, i jej przeprowadzenie, pozyskiwanie sponsorów, koordynacja pracy wolontariuszy, współpraca z bankiem oraz rozliczenie zebranych pieniędzy.
Sam zainteresowany mówi, że przy organizacji finałów WOŚP pracował przez ponad dziesięć lat. W tym czasie ewoluowały one z kameralnej imprezy organizowanej w Zespole Szkół nr 2 do plenerowej imprezy masowej.
- Kiedy miasto postanowiło zaangażować się finansowo w organizację finałów WOŚP, znaleziono osobę, która będzie nad tym czuwała i koordynowała to wszystko. Skoro zgodziłem się być szefem sztabu, to wziąłem na siebie między innymi odpowiedzialność za bezpieczeństwo wolontariuszy. Jako że jestem jedną z niewielu osób w Nowej Dębie, które mają uprawnienia do kierowania ochroną podczas imprez masowych, to również to należało do moich obowiązków. Samo zabezpieczenie "światełka do nieba", na które przychodzi po kilka tysięcy osób, wymagało szczególnych uprawnień - mówi A. Szurgociński o swoim zaangażowaniu w organizację kolejnych finałów WOŚP. - Gdy zostałem dyrektorem Samorządowego Ośrodka Sportu i Rekreacji, z racji mojego doświadczenia, zaproponowano mi, żebym dalej prowadził finały WOŚP, chociaż z powodu nawału obowiązków nie bardzo chciałem to robić. Podpisałem umowę na przeprowadzenie i przygotowanie imprezy. Dla wolontariuszy finał WOŚP trwał jeden dzień. Dla mnie rozpoczynał się grubo przed połową listopada, gdy następowało zgłoszenie i rejestracja sztabu. Z tego zgłoszenia jasno wynikało, że biorę na siebie odpowiedzialność za wszelkie dziania - zarówno od strony finansowej, jak i od strony zabezpieczenia imprezy. Z tytułu tej umowy otrzymywałem 700 złotych brutto. Tak było w latach 2011 i 2012. Później nie brałem już udziału w organizacji finałów WOŚP. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
ja23:17, 22.03.2014
0 0
i o co cale zamieszanie facet poswiecal swoj czas i umiejetnosci na zorganizowanie imprezy a teraz wypomina mu sie jakies pieniadze ktore i tak nie pokrywaja jego wkladu i osobistego zaangazowania 23:17, 22.03.2014