Kiedy na majowej sesji RM Stalowej Woli pojawił się wniosek o przesunięcie w budżecie kwoty blisko miliona złotych, pierwotnie planowanej na budowę nowoczesnego żłobko-przedszkola, przez miasto przeszedł szum, że jedna ze sztandarowych inwestycji obecnego samorządu miasta, która miała zakończyć się w 2019 r., "idzie na ścianę".
Konkurs na koncepcję programową i architektoniczną placówki rozstrzygnięto rok temu. W 2019 r. miała ona już działać. Pomysł, aby kasę z przedszkola przesunąć na bieżące wydatki remontowe, na oświetlenie ulic itp., nie spodobał się nie tylko tzw. opozycji w RM, ale też niektórym radnym koalicji rządzącej miastem. Powstały obawy, że miasto przeliczyło się z siłami i możliwościami, co najmniej. Taką decyzję uznał za "krzywdzącą dla mieszkańców w swoim okręgu wyborczym" m.in. radny Marcin Siembida, który od pewnego czasu "staje okoniem" ekipie prezydenta miasta.
- Mieszkańcy czekają od lat na remont betonowego boiska, miejsca, które skupia dzieci z całej okolicy. Dodam do tego listę dzieci oczekujących na miejsce w żłobku i przedszkolu, którym jesteśmy winni komfortowe warunki do rozwoju. Powinien to być nasz absolutny priorytet - uważa radny.
"NIC SIĘ NIE STAŁO"
Nic więc dziwnego, że w kilka dni po sesji, w Dzień Dziecka, prezydent zwołał na miejscu przyszłej budowy briefing prasowy, aby powiedzieć, że w gruncie rzeczy nic się nie stało, i że najnowocześniejszy w kraju obiekt tego typu będzie na pewno budowany. Tyle że "z przesunięciem czasowym", jak określił... (jr)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz