Mało kto wie, że 200 lat temu serce Polski biło w maleńkiej Trześni pomiędzy Gorzycami, Sandomierzem i Tarnobrzegiem. Tu bowiem, w 1809 r., znajdował się sztab wojsk Księstwa Warszawskiego, namiastki rozdartej pomiędzy zaborców Rzeczpospolitej. Nasz region stał się wówczas areną zaciętych zmagań wojennych.
Księstwo Warszawskie powstało w 1807 r. po pokonaniu przez Napoleona Prus i Rosji. Objęło ziemie drugiego, trzeciego i częściowo pierwszego zaboru pruskiego. Dla Polaków, którzy masowo poparli cesarza Francuzów, stało się substytutem wolnej Polski. Błyskawicznie zaczęto tworzyć wojsko, administrację, itd. Łaska Napoleona miała jednak swoją cenę - coraz to nowe oddziały opuszczały księstwo i szły walczyć za cesarza w odległych miejscach Europy. Gdy niebezpieczeństwo zagroziło samemu księstwu, wódz naczelny, książę Józef Poniatowski, bratanek ostatniego króla Polski, miał do dyspozycji bardzo szczupłe siły. W kwietniu 1809 r. wojna cesarza Francuzów z Austrią stała się pretekstem do austriackiego ataku na Księstwo Warszawskie. 40-tysięczny korpus wroga ruszył na Warszawę. Ledwie 8-tysięczne wojska polskie zagrodziły mu drogę pod Raszynem. Po morderczej, nierozstrzygniętej bitwie, Polacy wycofali się oddając Warszawę. Poniatowski miał jednak plan - armia polska ominęła korpus arcyksięcia Ferdynanda d`Este i ruszyła w głąb tzw. Galicji Zachodniej - polskich ziem zajętych przez Austrię po rozbiorach. Zdobyto Lublin, ale kluczowym dla losów kampanii miejscem była inna twierdza - Sandomierz... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz