Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim postawiła pierwsze zarzuty w głośnej aferze w finansowej w sandomierskim Starostwie Powiatowym. Na razie usłyszały je dwie kobiety, podejrzane o wyprowadzenie z budżetu starostwa kilkuset tysięcy złotych.
Wracamy do sprawy, która wyszła na jaw w połowie ubiegłego roku. Otóż podczas rutynowej kontroli finansów powiatu, która obejmowała lata 2012 i 2013, inspektorzy z Regionalnej Izby Obrachunkowej przypadkiem natknęli się na podejrzane dokumenty. Okazało się, że jedna z urzędniczek działu budżetowo-finansowego przez lata wyprowadzała publiczne pieniądze, które były księgowane w taki sposób, że dopiero przypadek sprawił, że proceder wyszedł na jaw. Na początku wydawało się, że zdefraudowana suma sięga najwyżej kilkunastu tysięcy złotych.
Jednak później, w trakcie zarządzonej przez starostę dalszej kontroli, zaczęły wychodzić na światło dzienne kolejne fakty. Przykładów malwersacji finansowych jest dużo, m.in. płacenie z konta powiatu prywatnych zobowiązań względem urzędu skarbowego, kupowanie materiałów budowlanych, wypłacanie podwójnych poborów. Do tego dochodzą również nierozliczone zaliczki czy zaginione lub "lewe" faktury.
Z tym powiązana jest jeszcze jedna sprawa - podejrzenie podrabiania podpisów najwyższych urzędników starostwa. Co ważne, istnieją uzasadnione przesłanki, że w proceder zamieszana była również ówczesna skarbniczka starostwa. Obie panie już nie pracują w urzędzie. Pierwsza została zwolniona dyscyplinarnie, a druga odwołana ze stanowiska. Stało się to zaraz po wykryciu afery.
Już wtedy starosta sandomierski Stanisław Masternak nie ukrywał, że zależy mu na dogłębnym wyjaśnieniu sprawy. Dlatego zlecił kontrolę finansów starostwa do 2004 roku włącznie. W jej trakcie okazało się, że z kont starostwa zniknęło nie kilkanaście tysięcy złotych, a kilkaset. O malwersacje podejrzane są obie byłe już pracownice powiatu. Zaraz po wykryciu przez RIO nieprawidłowości, starosta sandomierski powiadomił sandomierską prokuraturę.
Ta jednak, ze względu na obiektywizm postępowania, przekazała sprawę do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. W międzyczasie w powiecie cały czas trwała kontrola wewnętrzna, a o jej wynikach sukcesywnie byli informowani śledczy. Pracownicy starostwa byli przesłuchiwani przez prokuraturę.
- Na początku roku zakończyliśmy kontrolę wewnętrzną finansów powiatu i jeszcze na początku marca ostatnie dokumenty w tej sprawie trafiły do prokuratury. Wszystko wskazuje na to, że proceder trwał przez 10 lat, a z konta powiatu zniknęło grubo ponad 350 tysięcy złotych - mówi starosta. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz