Czy pierwszą ofiarą walki Poczty Polskiej z InPostem o rynek przesyłek staną się małe poczty w gminach wiejskich, których posiadanie było przez lata dla społeczności lokalnych wyznacznikiem pewnego standardu cywilizacyjnego?
Pod koniec 2013 roku Poczta Polska, nasz narodowy operator pocztowy, przegrała wart pół miliarda złotych przetarg na obsługę sądów i prokuratur, dając ofertę o ponad 80 mln droższą od InPostu (Polska Grupa Pocztowa), firmy która już po koniec ubiegłej dekady przebojem wdarła się na zmonopolizowany przez dziesięciolecia rynek przesyłek.
Na początku 2014 roku jeden z dyrektorów Poczty Polskiej mówił, że przygotowuje się ona "do liberalizacji rynku pocztowego, realizuje ambitną strategię, choć nie kwestionuję, że przegranie tego przetargu ma duży wpływ na bilans zysków i strat". Powagi sytuacji dowodziło głośne oświadczenie Poczty Polskiej z 29 stycznia 2014 r., zaczynające się od stwierdzenia: "W związku z nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się na temat przetargu na obsługę sądów i prokuratur Poczta Polska oświadcza, że nie podejmuje, ani nie podejmowała jakichkolwiek czynności, które zmierzałyby do nieetycznego lub niezgodnego z prawem działania, które szkodziłoby interesom InPost sp. z o.o.".
Listonosz pracujący od kilku lat w jednej z wiejskich placówek pocztowych w powiecie stalowowolskim, który poprosił nas o pełną anonimowość, uważa, że wynik tego przetargu zachwiał i zmienił dotychczasowy wizerunek poczty. - Listy urzędowe czekają teraz na adresatów pomiędzy towarami w sklepach spożywczych. Ludzie najpierw się trochę na to oburzali, ale w końcu pisma nie przychodzą codziennie, można się przyzwyczaić - tłumaczy.
Kiedy Poczta Polska straciła monopol na dostarczanie przesyłek sądowych, pojawiły się wątpliwości, czy nowy operator poradzi sobie z wykonaniem przyjętych na siebie zobowiązań. Odbieranie przesyłek sądowych w różnych przedziwnych miejscach, a także skargi sądów na opóźnienia w doręczeniach pism sądowych, podkopały nieco pozycję InPostu. Nie na długo, skarg jest teraz zdecydowanie mniej niż w pierwszej połowie ubiegłego roku. Ale już wtedy mówiło się, że tak poważny cios finansowy dla Poczty może zakończyć się zwolnieniami i restrukturyzacją sieci placówek, co zwykle oznacza likwidację części z nich (całkiem możliwe, że głównie działających na wsiach).
Poczta zaskarżyła wyniki przetargu, więc wszyscy zainteresowani - od dyrektorów po wiejskich listonoszy - z niecierpliwością czekali na wynik starcia z konkurencją. Krakowski Sąd Okręgowy rozpatrujący skargi podważające rozstrzygnięcia przetargu na dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich, oddalił jednak wszystkie zgłaszane zastrzeżenia. Tym samym zwycięzca przetargu, Polska Grupa Pocztowa, mógł dalej realizować zamówioną usługę.
Kolejny cios przyszedł w listopadzie ubiegłego roku, kiedy InPost wygrał z Pocztą Polską może nie tak cenny finansowo, ale bardzo prestiżowy przetarg na dostarczanie przesyłek KRUS. Począwszy od 1 stycznia 2015 r. przez dwa lata nowy operator pocztowy obsługuje centralę rolniczej ubezpieczalni, 16 oddziałów regionalnych oraz 256 placówek terenowych. U mieszkańców gmin wiejskich powiatu stalowowolskiego pojawili się już nowi doręczyciele z przesyłkami z KRUS. (...)
Piotr Niemiec
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz