Zamknij

Pną się na szczyt

14:31, 26.02.2014 TN Aktualizacja: 14:31, 26.02.2014
Skomentuj

Jak sugerują menedżerowie Powiatowego Szpitala Specjalistycznego w Stalowej Woli, data 17 lutego 2014 roku będzie uznawana za datę nieomal historyczną. Podobnie jak dzień, w którym rozpoczęto w tej placówce zabiegi ablacji naczyń.

W kilka miesięcy po inauguracji nowej grupy skomplikowanych, specjalistycznych zabiegów, dzierżawiąca od szpitala pomieszczenia na IV piętrze najnowszego pawilonu diagnostyczno-zabiegowego spółka GVM Carint z Krakowa, podwykonawca procedur formalnie wykonywanych przez szpital, poszła o krok dalej. W swej Pracowni Radiologii Zabiegowej zespół specjalistów z Krakowa - dr hab. med. Radosław Pietura(radiolog), dr hab. med. Stanisław Bartuś(kardiolog) oraz dr hab. med. Andrzej Paluszkiewicz (chirurg naczyniowy), przy wsparciu kolegów ze Stalowej Woli, wykonał pierwsze cztery tzw. endowaskularne zabiegi małoinwazyjnego leczenia zmian miażdżycowych na tętnicach kończyn dolnych. Polegają ona na tym, że "wchodzi się" do wnętrza naczyń krwionośnych nóg, aby "wysprzątać" złogi miażdżycowe blokujące krążenie krwi. Zabieg wykonywany jest pod pełną kontrolą rentgenowską zapewnioną przez radiologa operacyjnego, przy asyście m.in. anestezjologa, kardiologów i chirurga naczyniowego oraz z czekającym - na wypadek komplikacji, których przecież wykluczyć nigdy nie można - w pełnej gotowości blokiem operacyjnym szpitala. Jeśli wszystko obywa się bez komplikacji, po kilkudziesięciu minutach jest po wszystkim. Po zabiegu pozostaje niewielkie nacięcie. Koszt każdej takiej operacji to kilkanaście tysięcy złotych.

JUTRO WYPIS

Dzięki nim pacjenci, którym groziła w skrajnej sytuacji nawet amputacja koń-czyn, nie tylko odsuwają to zagrożenie, ale też odzyskują znaczną część dawnej sprawności. Mało tego: wypisywani są do domów nieomal bezpośrednio po zabiegu, bez długotrwałej rekonwalescencji szpitalnej. Tak jak pan Andrzej Kapuściński z jednej z miejscowości powiatu stalowowolskiego, który przeszedł zabieg w poniedziałek o godz. 14 i przygotowany został do wypisu na... wtorkowe popołudnie. - Naturalnie, już odczuwam ogromną ulgę i poprawę. Mogę praktycznie bez ograniczeń chodzić, nie odczuwając bólu, drętwienia nóg - mówi pacjent Oddziału Kardiologii Inwazyjnej i Angiologii stalowowolskiego szpitala, który wcześniej, od dnia przebytego w sierpniu zawału, leczony był innymi metodami

Więcej w papierowym wydaniu "TN".

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%