Po raz kolejny powraca temat rozliczeń przy budowie Tarnobrzeskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego pomiędzy tutejszym Urzędem Miasta, głównym wykonawcą tej inwestycji firmą Polbud i zatrudnianymi przez nią podwykonawcami. Wywiad, jakiego udzielił Telewizji Lokalnej jeden z nich - SŁAWOMIR KOSAKOWSKI- doprowadził do zwołania konferencji prasowej z udziałem władz miasta, prawnika i przedstawiciela firmy, która w czasie budowy zastępowała miasto w roli inwestora.
Kosakowski to ten przedsiębiorca, który już w lutym na antenie tej samej telewizji i w rozmowie z nami przekonywał, że nie otrzymał wszystkich pieniędzy należnych mu z tytułu wykonanych prac, ponieważ padł ofiarą starannie przygotowanego oszustwa (podobnie jak kilkadziesiąt innych małych firm budowlanych z całego kraju). Mówił, że firma Polbud wygrywa przetargi po zaniżonych cenach (a nawet poniżej rzeczywistych kosztów), a później zarabia na nich dzięki temu, że zawsze nakłada na podwykonawców kary i tym samym zatrzymuje należne im pieniądze.
Kary - w mniemaniu ukaranych - bezzasadne lub zdecydowanie za wysokie. Przedstawił też cały mechanizm - ciąg zdarzeń, które prowadzą do takiego obrotu sprawy, podsumowując to stwierdzeniem, że jest to "oszustwo z założenia". Przyznał się wówczas również, że podczas budowy dał łapówkę i stwierdził, że zrobiła tak większość firm podwykonawczych. Firma pana Kosakowskiego do dziś nie dostała ostatniej transzy pieniędzy za wykonane prace. Polbud nałożył na nią bowiem kary za nieterminowe wykonanie robót, a Urząd Miasta, uznając, że nie wie komu w tej sytuacji wypłacić wynagrodzenie, jego równowartość wpłacił do sądowego depozytu. Tym samym miasto uznało, że w stu procentach rozliczyło się z obydwiema stronami tego sporu.
Kosakowski uważa jednak, że złożenie pieniędzy do depozytu miało być formą kary dla niego za nagłośnienie całej sprawy. Po burzy medialnej i rozmowach na linii urząd miasta - Polbud, zdecydowanej większości firm podwykonawczych anulowano kary i wypłacono należne pieniądze.
W tym miejscu dochodzimy do aktualnych wydarzeń. S. Kosakowski mówi bowiem, że dysponuje wyrokiem sądu drugiej instancji, który nakazuje wypłatę jego firmie przez Urząd Miasta nie tylko wynagrodzenia za wykonane prace w wysokości 200 tysięcy złotych, ale także 25 tysięcy odsetek i kosztów sądowych. Sąd uznał, że miasto nie powinno korzystać z możliwości utworzenia depozytu, ale od razu wypłacić pieniądze przedsiębiorcy, a sprawę egzekwowania kar pozostawić firmie Polbud.
Radca prawny urzędu miasta Jerzy Pałacki mówi, że miasto złożyło do depozytu pieniądze, o które Polbud spiera się z trzema firmami podwykonawczymi. Dwie z nich wytoczyły miastu procesy, które zakończyły się odmiennymi wyrokami. Sąd w Białymstoku przyznał rację S. Kosakowskiemu, w drugim przypadku sąd w Katowicach uznał natomiast działanie miasta za prawidłowe i oddalił powództwo. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz