Niemal równo 80 lat temu miał miejsce największy skandal literacko-cenzorski przedwojennej Polski - konfiskata i zniszczenie całego nakładu powieści "Motory" Emila Zegadłowicza ilustrowanej rysunkami Stefana Żechowskiego. Mało kto wie, że "sercem" tej afery był... Tarnobrzeg.
Aby wyjaśnić, skąd prowincjonalne miasteczko jakim był Tarnobrzeg, znalazło się w samym centrum ogólnopolskiego skandalu, musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Od połowy lat 20. ubiegłego wieku w Tarnobrzegu, w domu miejscowego lekarza Eugeniusza Pawlasa, funkcjonował salon artystyczny z prawdziwego zdarzenia. Jego żona Janina wywodziła się kręgów warszawskiej bohemy artystycznej, przez jej dom rodzinny przewijała się elita intelektualna i artystyczna ówczesnej Polski. Gdy przyjechała z mężem do Tarnobrzega, tu również stworzyła rodzaj artystycznej oazy - "Pawlasówkę" (o rodzinie Pawlasów i "Pawlasówce" niebawem na łamach "TN").
Wśród bywalców salonu znalazł się mieszkający w Tarnobrzegu malarz Marian Ruzamski, uczeń Wyspiańskiego, Wyczółkowskiego, Fałata i Malczewskiego. Za jego pośrednictwem do Tarnobrzega trafił Stefan Żechowski, wybitnie uzdolniony artysta z kręgu Stanisława Szukalskiego.
O urodzonym w 1912 r. artyście zrobiło się głośno podczas studiów w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Krakowie. Miał zaledwie 17 lat, a już porównywano go do Grottgera, jego rysunki budziły zachwyt, ale i niepokój. Były jak z sennych wizji, jeden z profesorów powiedział mu wręcz "Jesteś nie stąd. Przybłęda z Mlecznej Drogi"... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz