Zamknij

Relacja z meczu Siarka - Stal Stalowa Wola 4:1 (18.11.90)- Z archiwum TN, nr 47/1990

16:08, 04.02.2017 TN
Skomentuj

Tym razem w serii "Z archiwum TN" sięgamy dużo dalej niż 10 lat wstecz - do historycznego, bo najwyższego w historii derbowych pojedynków zwycięstwa Siarki Tarnobrzeg nad Stalą Stalowa Wola.

18 listopada 1990 roku Siarkowcy pokonali Stalówkę 4:1. Oto relacja z tego spotkania, która wówczas ukazała się na łamach Tygodnika Nadwiślańskiego:

Siarka - Stal 4:1 (1:0)

Takiego obrotu sprawy nie spodziewali się najwięksi optymiści w Tarnobrzegu i pesymiści w Stalowej Woli. Gospodarze regionalnych derbów, licząc się z dużym zainteresowaniem meczem podnieśli ceny biletów, ale i to nie odstręczyło miłośników futbolu tak z Tarnobrzega, jak i ze Stalowej Woli do tłumnego przyjścia na stadion.

Nadkomplet publiczności oglądał bardzo dobre, dramatyczne widowisko aż z pięcioma - godnymi filmowej kamery - golami. I nie wiadomo, czy na równi mobilizująco na podopiecznych Janusza Gałka podziałała chęć pokazania rywalowi zza miedzy, że sztukę operowania piłka posiedli przy-najmniej w równym stopniu co stalowcy, czy wiadomość podana przed spotkaniem przez spikera, że "byli zawodnicy Siarki ufundowali nagrodę w wysokości 1 miliona złotych dla najlepszego siarkowca w niedzielnych derbach".

Dość powiedzieć, że piłkarze Siarki od pierwszych mi-nut spotkania prowadzone-go przez opolskiego arbitra - Ryszarda Wójcika ruszyli do szturmu. W 15 minucie, najwyższy w szeregach gospodarzy, Wójcicki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i przedłużeniu lotu piłki głową przez Buczka "także głową wpakował piłkę do bramki Cebrata.

Wcześniej, w 7 min. zszedł z boiska kontuzjowany Strzelec, zastąpiony przez Kopcia, który jak się okazało w dalszej części spotkania byt bodaj najbardziej pechowym aktorem tego widowiska.

Po utracie bramki stalowcy przystąpili do ataku, a jeden z nich zakończył się podyktowaniem rzutu karnego dla gości. Strzegący bramki Siarki Paciorkowski - to już przypuszczenie sprawozdawcy - widać wyczuł szansę jedną na "obiecany" milion i "zaczarował" egzekutora -- Kopcia, który uderzył piłkę w sposób sygnalizowany, lekko, tak, że bramkarz Siarki bez trudu ją złapał. To podłamało zespół gości, którzy już do końca I polowy nie potrafili zagrozić gospodarzom.

Po zmianie stroń, przez ponad 20 minut lider II ligi atakował non stop. Siarka cofnięta niemal całym zespołem pod własne pole karne ograniczała się do nielicznych kontrataków. W 68 min. meczu Mulawka, po błędzie Paciorkowskiego głową wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki. Nie zrażeni tym gospodarze jakby złapali drugi oddech. Przypomniawszy sobie w tym spotkaniu swe najlepsze lata, kapitan Siarki Jacek Zieliński, w 70 min, zza linii 16 metrów znakomitym strzałem w "okienko" nie dał szans Cebratowi. Czary go-ryczy dopełnił pięć minut później Kopeć, który usiłując wybić piłkę po ostrym dośrodkowaniu Dziubela, celnie skierował ją do własnej bramki. To rozkleiło zupełnie podopiecznych Józefa Lesia. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem dali sobie strzelić jeszcze jednego gola, którego autorem był Gromek.

W rozmowie z dziennikarzami, trener Siarki - Janusz Gałek cieszył się z rezultatu, acz wcale go nie przeceniając. Jak stwierdził, najlepszym w jego drużynie był Kobylański i wyraził przy tym zdziwienie, że w szeregach rywala zabrakło Jasiny. Opinii trenera Lesia nie poznaliśmy, gdyż szkoleniowiec Stali, mimo zaproszenia, nie pojawił się w klubowej salce Siarki.

Wysoka porażka nie odebrała Stali miana mistrza jesieni. Drużyna stalowowolska zakończyła rozgrywki na pierwszym miejscu w tabeli, gromadząc 20 pkt. O trzy mniej ma Stilon Gorzów, a o cztery Miedź Legnica. Siarka z 21 pkt. zajęła siódmą lokatę.

Fot. youtube.com

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%