Niewielu sandomierzan wie, że w ich mieście przebywają ludzie, których nazwiska odnajdują później na okładkach czytanych książek.
To miejsce przeszło już do historii literatury. I to nie tylko sandomierskiej, ale ogólnopolskiej, a nawet europejskiej, w czym utwierdził mnie Karl Dedecius, zmarły niedawno znakomity tłumacz i popularyzator polskiej literatury w Niemczech, który kilka lat temu podczas berlińskiego spotkania, dowiedziawszy się, że jestem z Sandomierza, ożywił się: - Z Sandomierza? To tam funkcjonuje ten literacki pensjonat, o którym słyszałem od polskich pisarzy i poetów? Namawiali mnie, abym kiedyś skorzystał, ale jakoś nie było okazji. Może kiedyś... Niestety, znakomity erudyta nie przyjedzie już do Sandomierza, o którym słyszał tyle dobrego... (jab)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz