Nowoczesny zakład utylizacji odpadów komunalnych w Janczycach może mieć problemy. Ci, którzy go budowali, nie chcą bowiem dostarczać śmieci.
Zacznę od krótkiego przypomnienia. Rada Miasta Sandomierza podjęła uchwałę o zamiarze wypowiedzenia członkostwa w Ekologicznym Związku Gmin Dorzecza Koprzywianki, bowiem - tu cytat z wypowiedzi burmistrza Jerzego Borowskiego: "Obecnie Sandomierz nie widzi potrzeby realizacji zadań wspólnie z gminami, a także korzyści z przynależności do organizacji."
Przynależność do związku nie jest obowiązkowa. W każdej chwili można z niego wystąpić. Decyzja sandomierskiego samorządu nie byłaby bulwersująca, gdyby nie styl jej podjęcia. Trudno bowiem dopatrzeć się szacunku dla partnerów, jeśli decyzję taką podejmuje się bez uprzedzenia i podania choćby krótkiego uzasadnienia.
A była taka możliwość, bowiem w przeddzień sesji odbyło się posiedzenie Zgromadzenia Związku, a biorący w nim udział wiceprzewodniczący Rady Miasta Ryszard Lewandowski ani słowem nie wspomniał o zamiarze rejterady. Mimo że właśnie w trakcie tego posiedzenia pod adresem Sandomierza padł zarzut drastycznego obniżenia ilości dostarczanej masy śmieciowej, w efekcie czego zakład utylizacyjny w Janczycach zmuszony jest zmniejszyć obroty, co wpływa na jego rentowność.
Przewodniczący Zarządu EZGDK Władysław Brudek zagroził nawet wykluczeniem ze związku Sandomierza, który drastycznym obniżeniem ilości śmieci wręcz sabotuje zabiegi partnerów. Wspomnianą uchwałę trudno uznać za odpowiedź, bowiem doba to nieco za mało na analizę zarzutów i rzetelne odniesienie się do nich.
Bardziej prawdopodobne jest, iż władze Sandomierza, w trosce o interesy PGKiM, znacznie wcześniej zdecydowały o pożegnaniu się z EZGDK, a związek z połajanką był raczej przypadkowy. Argumenty burmistrza Sandomierza są dość radykalne: w obecnych układach Sandomierzowi członkostwo w EZGDK zwyczajnie się nie opłaca.
Po wejściu w życie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach ujednolicono stawkę opłat, tak, że tyle samo płaci gmina będąca członkiem związku i płacąca składkę (10 tys. zł rocznie), jak i gmina niezrzeszona. Poza tym członkowie związku postanowili o powołaniu spółki zarządzającej zakładem w Janczycach, która na wyposażenie w środki transportu zaciągnęła kredyt. Poręczyć muszą go gminy. W przypadku Sandomierza w grę wchodzi zablokowanie w tegorocznym budżecie 250 tys. zł, a w następnym dwa razy tyle.
Poza tym, dostarczający największej ilości masy śmieciowej Sandomierz dysponował w związku taką samą liczbą głosów, jak inne gminy.
Prezes Międzygminnego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi spółka z o.o. Leszek Wołowiec prostuje, że powołanie tej spółki wymusiły dwie ustawy - ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach ustanawiająca zakaz startowania w przetargach zakładom budżetowym oraz ustawa o odpadach mówiąca, że jednostki sektora finansów publicznych nie mogą zarządzać składowiskami odpadów.
W tej sytuacji władze EZGDK miały alternatywę: powołanie spółki lub powierzenie majątku w ręce zewnętrznego administratora. Ustalono, że mniejszym ryzykiem będzie powołanie spółki, do której związek wniesie aport majątkowy. Będąca własnością związku i działająca na jego majątku spółka pozostaje pod całkowitą kontrolą EZGDK. Jest niejako końcowym ogniwem cyklu, bowiem to związek, podpisując umowy z 10 gminami - w sumie około 21 tys. deklaracji - wziął na siebie wszelkie gminne śmieciowe obowiązki. Łącznie z całą buchalterią i problemami technicznymi. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz