Zamknij

"Selim", "Hubal" i arabski książę

13:50, 29.12.2015 TN
Skomentuj

Jurkowice w gminie Bogoria słyną dziś z kopalń dolomitu. Hałdy kruszywa zdominowały ów krajobraz, w którym próżno szukać śladów bogatej historii miejscowości. Najstarsi jej mieszkańcy, zapytani wskażą miejsce, gdzie rozegrała się jedna z najkrwawszych bitew powstania styczniowego. Wiedzą o nim z opowieści swoich dziadków. Sięgając do własnych wspomnień, opowiedzą o nieistniejącym już dworze, należącym przed wojną do rodziny Kukszów, z której wywodził się jeden z żołnierzy oddziału "Jędrusie".

W mglistą, jesienną środę, 21 października 1863 roku, blisko stu członków partii pułkownika Dionizego Czachowskiego oddało życie walcząc z przeważającymi siłami rosyjskimi na przedpolach Jurkowic. Powstańcy wpadli w zasadzkę. Dzień wcześniej stoczyli zwycięski bój w niedalekiej Rybnicy, po którym rozdzielili się na kilka mniejszych grup. Feralnego dnia, poza walczącymi, zginęli jeszcze dwaj postronni świadkowie wydarzeń - Władysław Białoskórski i Melchior Dowgiałło. Pierwszy był bratem właściciela Jurkowic Edwarda Białoskórskiego, carskiego notabla, który w latach 1845-56 stał na czele władz guberni radomskiej. Jurkowice otrzymał w nagrodę za zasługi przy tłumieniu niepodległościowego zrywu Węgrów, w co Rosja, na apel cesarza Franciszka Józefa, mocno się zaangażowała. Edward, choć ostatnie lata życia spędził w swoim majątku i zmarł w nim jako sędziwy, ponadosiemdziesięcioletni emeryt, wcześniej rzadko do Jurkowic zaglądał, polecając pieczę nad gospodarstwem najbliższemu familiantowi. Władysławowi Białoskórskiemu raczej trudno byłoby przypisywać zaangażowanie w działalność narodową. Prawdopodobnie poniósł śmierć z rąk Kozaków na ganku dworu, stając w obronie swojego gościa, doktora Dowgiałło. Ci, z ręki których zginął, zapewne nawet nie byli świadomi jego rodzinnych koneksji. Melchior Dowgiałło (1820-1863), którego również dosięgły rosyjskie kule, był właścicielem sąsiadujących z Jurkowicami Witowic i Pełczyc. Mieszkał jednak w Staszowie, gdzie kierował tamtejszą lecznicą. Po jego śmierci obowiązki szefa szpitala przejął dr Władysław Roth, upamiętniony później na kartach "Dzienników" Stefana Żeromskiego. Młody pisarz był jego pacjentem. W  maju 1889 roku staszowski medyk zoperował mu rękę, która na skutek ukruszenia kości zaczęła Żeromskiemu ropieć, powodując nieopisany ból. Po zabiegu przyszły mistrz pióra zanotował: "noszę teraz temblak, co nadaje mi prawdopodobnie pewien romantyczny urok"... (rs)

WIĘCEJ W ŚWIĄTECZNYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.

wydanie 52 53 2015

 

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%