Telenowela "Korona królów", przez jednych krytykowana głównie za ubóstwo scenograficzne, przez innych chwalona za ciekawe przedstawienie mniej znanego okresu historii Polski, ma jeden niezaprzeczalny walor - wyzwoliła w wymiarze lokalnym zainteresowanie średniowieczem.
Obecne zainteresowanie odległą historią Polski, które wywołała "Korona królów", ma w naszym regionie dodatkowe podstawy, bo oprócz grup rekonstrukcyjnych z Nowej Dęby i Sandomierza, "grają" w serialu również miasta z Sandomierszczyzny. Może nie pojawiają się wprost na ekranie, bo ujęcia plenerowe (przede wszystkim sceny w lesie) są w tym serialu rzadkością, ale często mówi się o nich, przywołując przy tym możne rody znad Wisły.
Niezmiernie rzadko wspomina się przy okazji tropienia w naszym regionie śladów króla Kazimierza i jego dworzan, o pobycie - a niewykluczone, że o pobytach - polskiego monarchy w Puszczy Sandomierskiej.
A przecież w Przyszowie nad Łęgiem król Kazimierz Wielki ufundował murowany zamek. Zresztą w serialu wielokrotnie mówi się o powstaniu nowych budowali obronnych niedaleko granic, w punktach strategicznych, również przy ważnych szlakach handlowych.
NAJPIERW PRZYSZLI MYŚLIWI
Królewski zamek w Przyszowie zainteresował przed laty zmarłego w grudniu 2017 r. wybitnego etnografa, znawcę historii i kultury materialnej regionu dolnosańskiego ks. prof. Wilhelma Gaja-Piotrowskiego.
Pochodzący z Charzewic regionalista w pracy poświęconej temu tematowi przywołał pierwszą wzmiankę o przyszowskim zamku, pióra Jana Długosza. W tzw. księdze uposażeń wybitny kronikarz, historyk i dyplomata zapisał: "Przyszów, wieś w parafii Charzewice (Charzewicze), stanowi własność prześwietnego króla polskiego, tam (znajduje się) królewski dwór (curia) z wieżą, wymurowany przez Kazimierza III króla polskiego"... (jg)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz