Na przestrzeni lat fotografia ślubna przeszła niesamowitą metamorfozę. Wraz z ewolucją sprzętu i rozwojem internetu, który umożliwił podpatrywanie "jak to się robi" na drugim krańcu świata, zmieniły się zarówno możliwości fotografujących, jak i oczekiwania fotografowanych. Nie zmieniło się jedno - zdjęcia ślubne powinny kipieć od emocji, a swoją estetyką trafiać przede wszystkim w gusta pary młodej.
Jeszcze kilka lat temu dzień pracy fotografa ślubnego zaczynał się dużo później niż dziś. Nie było zwyczaju dokumentowania przygotowań do ślubu. Fotografowie nie odwiedzali kosmetyczek i fryzjerów, nie uczestniczyli w ceremonii ubierania się przyszłych małżonków. Pracę zazwyczaj zaczynali dopiero przy błogosławieństwie lub w kościele.
Dziś pierwsze zdjęcia robią już nawet pięć godzin przed mszą. - Fotografowanie dnia ślubu zaczyna się we wczesnych godzinach porannych - u fryzjerki czy kosmetyczki, gdzie utrwala się metamorfozę, jaką przechodzi panna młoda. Fotografuje się też przygotowania w domach. Dla mnie to bardzo ważny czas, bo wtedy młodzi i ich rodziny przyzwyczajają się do mojej obecności. Dzięki temu przestają na mnie zwracać uwagę, co jest wyjątkowo ważne w kluczowych momentach - mówi Mariusz Dyszlewski, jeden z najbardziej rozchwytywanych tarnobrzeskich fotografów "nowej ery". Pracę z częścią par zaczyna jeszcze przed dniem ślubu. W swojej ofercie ma bowiem fotografię przedślubną, czyli tak zwane sesje narzeczeńskie.
- Sesje narzeczeńskie też pozwalają parze oswoić się z fotografem, a jemu wyczuć ich estetykę i ocenić, na co może sobie pozwolić podczas pracy z nimi. Nie wszyscy od razu są otwarci przed obiektywem, niektórzy się wręcz blokują. Nie chciałbym, żeby w najważniejszych momentach czuli się niekomfortowo. Dlatego czasami sam proponuję taką dodatkową sesję.
Ślub i wesele to czas polowania na emocje, na ulotne chwile, które z założenia państwo młodzi przeżywają jeden jedyny raz w życiu. Dzisiejsi fotografowie starają się nie ingerować w przebieg uroczystości, wolą być niewidoczni - nie ustawiać weselników do zdjęć, nie wymuszać uśmiechów. - Nie mówię parze młodej, aby w którymś momencie ceremonii ślubnej poparzyli na mnie, czy uśmiechnęli się do mnie. Najważniejsze jest, aby łapać naturalne emocje - jakieś oglądanie się za siebie, chwile zawahania, naturalny śmiech - mówi nam Paweł, inny z młodych fotografów. - Gdy pary przychodzą odebrać album, często mówią, że nie widzieli mnie w pewnych momentach i zastanawiali się, czy uwieczniłem te chwile, na których im zależało. Ale jak oglądają zdjęcia, to okazuje się, że jest na nich wszystko, co miało być. Okazuje się, że byłem tam, gdzie trzeba, i dobrze wiedziałem, co mam zrobić, mimo że mnie stamtąd nie pamiętają - dodaje M. Dyszlewski.
- Bardzo lubię wesela tematyczne, od początku do końca utrzymane w jakiejś konwencji. W tym roku miałem przyjemność fotografować wesele, które w całości było w stylu góralsko-wiejskim. Para młoda do ślubu jechała na rowerze - tandemem. To było coś zupełnie odlotowego, bo przeważnie pojazdem ślubnym jest samochód. Rower był zresztą myślą przewodnią tego dnia, bo pojawiał się też w czasie wesela i później na sesji. W takiej sytuacji, gdy nie ma sztampy, fotograf może się wykazać. Musi bacznie wszystko obserwować, żeby żaden ważny moment mu nie umknął. - Trzeba nauczyć się przewidywać, co może się za chwilę stać. Fotograf musi uważnie przyglądać się temu, co się wokół dzieje, a czasem nawet wsłuchać się w czyjąś rozmowę, żeby być przygotowanym na to, co może z niej wyniknąć, i wiedzieć, w którą stronę wycelować aparat. Czasem bowiem najciekawsze rzeczy nie dzieją się wcale w centrum wydarzeń, ale na przykład dwa rzędy dalej i to tam można zrobić najciekawsze zdjęcie. To kwestia doświadczenia - trzeba mieć na koncie trochę wesel, żeby nauczyć się wyłapywać takie rzeczy. Z jednej strony ich scenariusz zawsze jest podobny, a z drugiej te imprezy są nieprzewidywalne - tłumaczy nasz drugi rozmówca.
Dziś w fotografii ślubnej dużą wagę przywiązuje się do różnych detali - do tego, jakie buty ma pan młody, a jakie kwiaty świadkowa. Kiedyś nie fotografowało się takich dodatków choćby z tego powodu, że do dyspozycji była ograniczona liczna klatek filmu. Koszt wykonania jednego zdjęcia był nieporównywalnie wyższy niż dziś.
- Gdy śluby fotografowało się aparatami analogowymi, robiło się zdecydowanie mniej zdjęć niż dziś. Filmy były drogie i trudno dostępne. Na sfotografowanie ślubu i wesela średnio wykorzystywało się ich pięć. Każdy miał 36 klatek, a więc łącznie robiło się ok. 200 zdjęć. Gdy pojawiły się cyfrowe aparaty, to się bardzo zmieniło. Dziś ludzie robią tysiące zdjęć, a później wybierają najlepsze - mówi Bogdan Myśliwiec, który "na koncie" ma około tysiąca ślubów. Zdarzyło się, że jednego dnia robił zdjęcia na aż 16 cywilnych. Każdy trwał około 30 minut, więc w urzędzie spędził 8 godzin!
- W przeszłości trzeba było tak gospodarować miejscem na filmach, żeby wystarczyło go do końca. Wszystko musiało być dobrze zaplanowane - na przykład, to że na oczepiny poświęcasz 15 czy 20 klatek. Musiałeś się w tym zmieścić i to musiały być dobre, udane zdjęcia. Nie można było pstryknąć pięćdziesięciu niemal identycznych zdjęć, żeby później wybrać najfajniejsze ujęcie.
- Wywoływało się wszystkie zdjęcia, bo nie wiadomo było, które klatki są dobre, a które nie. Tego dowiadywaliśmy się dopiero odbierając odbitki. Te, na których ludzie mieli zamknięte oczy, lub coś nie wyszło tak, jak miało, po prostu się wyrzucało. Młodym oddawało się zdjęcia włożone do albumu wraz z filmami. To był gotowy produkt - dodaje Wacław Pintal, zastępca redaktora naczelnego "TN", który także przez wiele lat fotografował śluby. - Czasy się zmieniły i dziś pary zazwyczaj nie chcą albumów z wkładanymi odbitkami. Teraz drukuje się książki w formie albumów. Zdjęcia w nich są różnej wielkości, niektóre na przykład w ramkach czy z jakimiś podpisami. To są wręcz dzieła sztuki. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Grześ20:07, 18.12.2014
Boguś i śluby ?? coś tu nie gra ,artykuł sponsorowany ??..Wacek iśluby hahaha .rozbawiliście mnie :) 20:07, 18.12.2014
TN21:05, 18.12.2014
0 0
Czytałeś ze zrozuminiem? Obaj są przedstawiani jako dinozaury fotografii ślubnej... Mówią jak onegdaj bywało. 21:05, 18.12.2014