Turysta, który zdecyduje się odwiedzić Tarnobrzeg, skuszony możliwością wypoczynku nad jeziorem i zwiedzania pięknego, dopiero co odrestaurowanego zamku, może być mocno zaskoczony tym, co zobaczy, gdy wysiądzie z autobusu lub pociągu... Mieszkańcy miasta nie mają wątpliwości, że nie będzie on zachwycony, ale raczej zdegustowany.
- To jest obraz nędzy i rozpaczy. Dworzec PKP jest zamknięty na cztery spusty - ani kasy biletowej, ani poczekalni. Nic - mówi pan Adam Woźniak, który jakiś czas temu zadzwonił do naszej redakcji. - Do tego należącego do PKS co prawda da się wejść, żeby schronić się przez zimnem, ale w środku straszą opustoszałe witryny sklepów, a całość przypomina głęboki socjalizm. To tworzy fatalne pierwsze wrażenie.
- Dlaczego przy dworach PKP i PKS nie ma bilbordów, które reklamowałyby zamek i jezioro, a okolicznościowo tak-że Jarmark Dominikański czy Dzikowski Festiwal Nalewek? Wystarczyłoby postawić dwie tablice z fajnymi zdjęciami i jakimś krzykliwym hasłem, które przyciągałoby uwagę każdego, kto zatrzymywałby się tu na "przymusowy" postój w drodze do innego miasta. Ci ludzie mogliby dowiedzieć się, że oprócz obskurnych dworców jest tutaj też coś, co warto zobaczyć - mówi inny z naszych czytelników.
- Co będzie, jak turysta, który nie przestraszy się dworca, pójdzie na miasto zobaczyć rynek, a tam zachce mu się sikać? Przecież to wstyd wysłać go do tych paskudnych toitoii ustawionych za śmietnikami. Jak to możliwe, żeby miasto, które ma turystyczne ambicje, nie posiadało schludnych publicznych toalet? - dodaje jeszcze inny z naszych rozmówców.
Istnieje szansa, że w ciągu kilku najbliższych lat budynek dworca PKS przestanie straszyć swoim wyglądem. Właściciele terenu, na którym stoi, posiadają już warunki zabudowy na utworzenie tam "dworcogalerii" - czyli galerii handlowej, która przy okazji pełniłaby rolę dworca.
- Inwestor powoli prezentuje koncepcję, przedstawiającą jak miałoby to wyglądać. To jednak na razie tylko plany, o których nie za bardzo mogę w tej chwili mówić - tłumaczy Renata Domka, doradca prezydenta miasta do spraw kontaktów z mediami. - Decyzja o warunkach zabudowy określa, że może tam powstać budynek handlowo-usługowy, dworzec, pylon reklamowy i niezbędna infrastruktura techniczna.
Prezydent Grzegorz Kiełb wsparcie dla realizacji tej koncepcji zapowiadał na naszych łamach jeszcze przed drugą turą wyborów. - Na pewno będę wspierać pomysł budowy centrum handlowego na terenie dworca PKS. Jego właściciele posiadają już decyzję o warunkach zabudowy i uważam, że teraz powinniśmy porozmawiać z nimi o tym, w jaki sposób możemy im pomóc. Nie może być tak, jak w przypadku niedoszłej budowy Tesco na terenie dawnego Polmozbytu, że prezydent oczekuje, iż inwestor nie tylko zapłaci za budowę infrastruktury drogowej wokół, ale też zasponsoruje budowę lodowiska i ronda w innej części miasta - mówił w wywiadzie, który ukazał się w jednym z listopadowych wydań "TN".
Zupełnie inaczej sprawy wyglądają w przypadku dworca kolejowego. Na drzwiach prowadzących do jego wnętrza wiszą kłódki. Pracownik kolei sprzątający peron powiedział nam, że poczekalnia była otwarta dla pasażerów jakieś pięć lat temu.
PKP nie jest zainteresowane ponownym otwarciem dworca i utrzymywaniem go, a tym bardziej jego remontem. Bardzo mało prawdopodobne jest, że znajdzie się prywatny inwestor, który zechce go kupić i prowadzić w nim jakiś biznes - choćby z tego względu, że zlokalizowany jest on na peryferiach miasta. Jedynym ratunkiem dla dworca wydaje się więc przejęcie go przez miasto (PKP chętnie oddaje samorządom niepotrzebne jej dworce).
Władze Tarnobrzega jednak się do tego nie palą, bo - jak tłumaczy Renata Domka - jest to budynek zabytkowy (powstał w 1913 roku), a więc jego remont byłby bardzo kosztowny. (...)
Rafał Nieckarz
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz