Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak olbrzymie zasługi dla pokonania Niemców położył w czasie II wojny światowej polski wywiad. A jeszcze mniej osób wie, że szef naszych szpiegów, generał Stanisław Gano, pochodził z Opatowa.
Wywodził się z bardzo szanowanej rodziny. Dziadek i ojciec byli opatowskimi notariuszami, zaangażowanymi w działalność obywatelską i patriotyczną. Urodzony w 1895 r. Stanisław, po zdaniu matury w 1912 r., wyjechał na studia konstruktorskie do Moskwy. W 1916 r. 21-letniego studenta wcielono do carskiej armii. W 1918 r. chorąży S. Gano przedarł się z Kubania do Warszawy. Długo tu nie zagrzał miejsca, bo w czerwcu 1918 r., na wieść o formowaniu się w Rosji polskiego wojska, powrócił na Kubań i wstąpił do 4 Dywizji gen. Żeligowskiego. W jej szeregach wziął udział w walkach z Ukraińcami w rejonie Odessy. Tu szczęście go opuściło, dostał się do niewoli. Po kilku dniach udało mu się uciec i po wielu perypetiach dotrzeć do Chełma. W kwietniu 1919 r., już jako podporucznik Wojska Polskiego, trafił na front litewsko-białoruski.
Z POGARDĄ DLA ŚMIERCI
Wojska polskie toczyły tu ciężkie walki z bolszewikami. 24-letni Stanisław Gano pokazał w nich swoje największe zalety - bezgraniczną odwagę połączoną z zimną krwią pozwalającą znaleźć wyjście z najtrudniejszej sytuacji. Przez całą wojnę polsko-bolszewicką był na pierwszej linii, wielokrotnie narażał życie. Wśród jego wyczynów było m.in. powstrzymanie ataku bolszewików pod Lidą i wzięcie do niewoli pociągu pancernego. Uwielbiał karabiny maszynowe, słynął z ich umiejętnego wykorzystania. Wielokrotnie też dawał przykłady osobistego męstwa, obsadzając najbardziej narażone na ogień wroga pozycje czy prowadząc kontrataki "na bagnety". Za wojnę 1919-1920 porucznik Stanisław Gano został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych i Krzyżem Virtuti Militari... (wel)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz