Blisko pięć tysięcy hektarów sadów w gminach Koprzywnica, Łoniów i Samborzec w każdej chwili narażonych jest na zatopienie. Na razie nie wiadomo, kto miałby się zająć uregulowaniem stosunków wodnych wokół wyrobiska po kopalni siarki w Piasecznie. Odbijanie piłeczki trwa.
O szansach na rozwiązanie tego problemu dyskutowano podczas spotkania zorganizowanego przez burmistrza Koprzywnicy MARKA JOŃCĘ (na zdjęciu z lewej), a także podczas wizyty ministra środowiska w Tarnobrzegu.
W koprzywnickim spotkaniu uczestniczyło w nim blisko stu sadowników, gospodarujących na zagrożonym terenie, którzy przez blisko dwie godziny dzieli się swoimi obawami z obecnymi na spotkaniu parlamentarzystami Andrzejem Dudą (z prawej) i Andrzejem Bętkowskim z Prawa i Sprawiedliwości.
Eksploatacja złóż rudy siarkowej w Piasecznie zakończyła się w 1971 roku. Później jeszcze przez blisko 10 lat wydobywano zalegające pod nimi pokłady piasków baranowskich. W roku 1982 ówczesny minister przemysłu chemicznego i handlu zniósł obszar górniczy Piaseczno, wskazując jednocześnie sposób likwidacji wyrobiska poprzez zasypanie go odpadami paleniskowymi. Miały tu trafiać popioły z Elektrowni "Połaniec", która przejęła od "Siarkopolu" teren dawnej kopalni. Nigdy jednak nie doszło do rozpoczęcia ich składowania, mimo że wybudowano już odpowiednią infrastrukturę do tego celu (m.in. bocznicę kolejową). Na przeszkodzie stanęły sprzeciwy społeczne.
Później bardziej opłacalne okazało się sprzedawanie popiołów do cementowni. Kopalnia w Piasecznie zakłóciła stosunki wodne w całej okolicy. Obecność takich rozmiarów leja doprowadziła do odwodnienia wielu tysięcy hektarów w promieniu kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu kilometrów. Na wysuszonym gruncie z czasem pobudowano domy, drogi, posadzono sady. Teraz, przy niewłaściwym zabezpieczeniu wyrobiska, wszystko to mogłoby znaleźć się pod wodą.
- Stoimy cały czas na progu katastrofy ekologicznej - zaznacza Marek Jońca. - Około 1200 gospodarstw sadowniczych narażonych jest na degradację. Dla wielu rodzin to jest główne źródło utrzymania. Jeśli gospodarka wodno-ściekowa w obrębie oddziaływania wyrobiska nie zostanie szybko uregulowana, nasze sady znikną. Może też dojść do zniszczenia sieci dróg na terenie gmin Łoniów i Koprzywnica, a w sytuacjach zagrożenia powodziowego, do spotęgowania destabilizacji wałów powodziowych. Obecnie przed spełnieniem się najczarniejszego scenariusza mieszkańców wiosek sąsiadujących z Piasecznem chroni wciąż kosztowne odpompowywanie wody z nieczynnego wyrobiska. Pozostaje jednak pytanie, czy będą na to środki.
- Do końca przyszłego roku ma się zakończyć rekultywacja terenów pokopalnianych finansowana z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Co będzie dalej - nie wiadomo. Kto potem weźmie na siebie wysokie koszty związane z odpompowywaniem wody? To jest pytanie, na które jak najszybciej musi znaleźć się jasna i klarowna odpowiedź. Przecież wiadomo, że właściciel Kopalni Siarki "Machów", czyli Miasto Tarnobrzeg, nie będzie skory do ponoszenia wydatków na utrzymanie w należytym stanie części majątku znajdującej się po drugiej stronie Wisły, a zatem na terenie innego województwa - dodaje M. Jońca. (...)
Rafał Staszewski
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz