Zamknij

Tu się pojedna Putin z Dudą?

10:04, 09.09.2015 TN Aktualizacja: 08:39, 10.09.2015
Skomentuj

W Dziękach pod Staszowem przedziwnie splotła się historia Polski i Rosji. Majątek, który otrzymał za wojenne zasługi carski generał, stał się ostoją tych, którzy podejmowali walkę z zaborcą. Traugutt, Langiewicz, Giller, Czachowski - wszyscy oni utrzymywali zażyłe stosunki z właścicielami tego miejsca. Piękny, eklektyczny pałac - niemy świadek wielu doniosłych wydarzeń - przez lata popadał w ruinę. Do życia już powrócił. Teraz powoli wraca do świetności.

Aleksander Pietrow, obecny gospodarz zabytkowego domiszcza, ma rosyjskie korzenie i w prostej linii jest potomkiem budowniczego pałacu. W przytulnym barze, zajmującym piwnice budowli, proponuje gościom rosyjskie piwo. Wybór jest taki, że zadowolić może każdego amatora złocistego trunku. Na ścianie wzrok przykuwają wymalowane farbą potężne orły - polski i rosyjski, a nad głównym wejściem symbolizujący

szlachectwo gryf. Nad rozległym podwórzem góruje 350-letni dąb, który, jak głosi tradycja, posadził obozujący w tym miejscu król Jan III Sobieski.

Dzięki są częścią Wiązownicy-Kolonii. Okolica to wyjątkowo urokliwa. Łąki, lasy, a tuż przy drodze do pałacowej parceli staw, po którym buszują dzikie kaczki. Od soczystej zieleni, która jesienią połyskuje wszystkimi odcieniami złota, odcina się wyraźnie kamienny korpus dawnej siedziby dziedziców tych włości. Architektonicznie lokum to wielce interesujące. Z mieszaniny stylów na pierwszy plan wybija się neogotyk, a elementem, który stanowi wizytówkę całej budowli jest pałacowa wieża. Do złudzenia przypomina ona figurę szachową. I takie właśnie miała budzić skojarzenia. Wasilij (Bazyli) Pogodin, który na Dziękach wybudował sobie siedzibę, był bowiem zapalonym szachistą, choć mierzyć nie mógł się w tym względzie ze swoim późniejszym zięciem - jednym z najwybitniejszych XIX- -wiecznych mistrzów królewskiej gry. Wasilij Pogodin (1790-1863) zrobił karierę w rosyjskiej armii. Był kwatermistrzem. Dosłużył się stopnia generała. Niedługo po upadku powstania listopadowego, za ofiarną służbę otrzymał od cara Mikołaja I rozległe dobra na ziemi staszowskiej. Wbrew pozorom nie była to jednak nagroda za gorliwość w tłumieniu narodowego zrywu. Podobno, kiedy obdarowany przez monarchę oficer po raz pierwszy przyjechał do Wiązownicy, zauroczony miejscem krzyknął "Dzięki ci, Boże, żeś mnie tu sprowadził!" Tak wedle legendy narodziła się nazwa miejsca. Inna wersja głosi, że generał miał piękną żonę i po zbudowaniu dla niej pałacu powiedział: "w hołdzie za twoje wdzięki składam ci dzięki". O żonie Pogodina wiadomo niewiele. Aleksander Pietrow, zbierający familijne ciekawostki, natrafił na informację, że nim poślubiła ona generała, była związana z księciem Szeremietiewem, który umierającpoprosił swego przyjaciela Wasilija, by marynarzami i zmarli w młodym wieku.

Rafał Staszewski

Więcej w papierowym wydaniu TN.

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%