Na razie wszystko idzie jak po grudzie, bo chociaż obie strony deklarują chęć polubownego załatwienia sprawy, na zgodę się nie zanosi. Na przeszkodzie stoi zarówno ignorancja, jak i nadmiar ambicji. Znowu będzie mowa o sporze burmistrza Jerzego Borowskiego z sandomierskim Oddziałem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
Wobec braku wzajemnej ochoty do rozmów przeniósł się do sądu. Wniosek o zawarcie ugody sądowej wyszedł od PTTK. Pierwsza próba zakończyła się niczym, chociaż obie strony wyraziły gotowość do negocjacji. Tyle że już na pierwszej rozprawie ugodowej rozbieżności były na tyle duże, a atmosfera - delikatnie mówiąc - tak mało życzliwa, że przyjęcie oferty negocjacyjnej uznać można było raczej za robienie dobrej miny do złej gry, niźli szczerą intencję porozumienia. Tym bardziej że każda ze stron obstawała przy swoim, a stanowczość, z jaką to czyniły, raczej usztywniała stanowiska. (...)
Jan Adam Borzęcki
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz