Starostwu w Stalowej Woli szykuje się sądowy proces w związku z potknięciem przy sprzedaży zabytkowego XVIII-wiecznego budynku w charzewickim zespole parkowo-pałacowym. Zaczyna sprawdzać się więc czarny scenariusz zaprezentowany kilka tygodni temu podczas sesji Rady Powiatu Stalowowolskiego przez radnego Janusza Zarzecznego.
Starostwo w Stalowej Woli, potrzebujące pieniędzy na swe inwestycje, a niepotrzebujące już dłużej należącego do niego budynku (wyprowadzono stąd do ZSP-3 szkołę ogrodniczą) w Charzewicach, postanowiło się go pozbyć. Zapytano prezydenta miasta, czy zamierza skorzystać z prawa do nabycia go w trybie bezprzetargowym, jako że miasto wielokrotnie deklarowało, iż zamierza skoncentrować w swoim ręku wszystkie charzewickie włości parkowo-palacowe, aby kompleksowo teren ten rewitalizować. Prezydent Andrzej Szlęzak poinformował uprzejmie i zwięźle, że miasto budynku nie kupuje.
Rozpisano więc przetarg. Rozpisano i rozstrzygnięto. Jedynym zainteresowanym okazał się stalowowolski restaurator (ale - nie taki od restauracji zabytków) Paweł Madej, który minimalnym przebiciem ceny wywoławczej, ustalonej na poziomie 1,2 mln zł, przetarg wygrał. Albo - wydawało mu się, że wygrał.
Bo starostwo zorientowało się po niewczasie, że nie wzięło pod uwagę, iż zbywa zabytek, przy sprzedaży którego zobowiązane jest udzielić nabywcy 50-procentowej bonifikaty od wylicytowanej ceny. Wzięły więc w łeb wcześniejsze finansowe rachuby. Przetarg postanowiono unieważnić i rozpisać nowy, ale już z... dwukrotnie wyższą ceną wywoławczą. Też wyznaczoną, aby była jasność, przez rzeczoznawcę.
Tylko w ten sposób miałoby starostwo wyjść na swoje i zainkasować tyle, na ile liczyło od samego początku. Przetarg biegnie, ma zostać rozstrzygnięty pod koniec lutego. Tymczasem restaurator, który uważa się za zwycięzcę przetargu, nie odpuszcza. Zażądał od starostwa... wydania mu przedmiotu zakupu. Bo obiekt nabył, działając w jak najlepszej wierze, i spełniając ogłoszone w specyfikacji warunki, z podpisaniem umowy notarialnej włącznie. Nawet kredyt bankowy na tę inwestycję uruchomił.
Starostwo wydać obiektu nie chce i nie może, bo skoro unieważniło przetarg, to jego wyniku respektować nie może tym bardziej. Zwłaszcza, że biegnie przetarg numer dwa, w którym chodzi o sprzedaż tej samej przecież nieruchomości...
Smaczkiem zbliżającego się nieuchronnie procesu jest to, że przedsiębiorca wynajął do dochodzenia swoich praw dwójkę znakomitych prawników. Jednym z nich jest sam Roman Giertych. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz