To będzie opowieść ku przestrodze, ale także o bezsilności wobec przepisów prawa, które chroni nieuczciwych najemców, a nie właścicieli mieszkań. Bohater tej historii wynajął mieszkanie kobiecie z dziećmi, zawarł z nią umowę najmu, a ta w pewnym momencie przestała mu płacić. Mało tego, kobieta zaczęła sobie rościć prawo do mieszkania.
Sprawa trafi do sądu, a właściciel mieszkania musi czekać na rozstrzygniecie. A długi rosną, bo kobieta zaprzestała również płacenia za media i czynsz. Sandomierzanin Edward Kozikowski (na zdjęciu) od lat mieszka samotnie w jednym z mieszkań na największym sandomierskim osiedlu mieszkaniowym. Dzieci już się usamodzielniły, poszły w świat, a mimo to przed laty pan Edward kupił drugie mieszkanie z myślą o jednym ze swoich synów. Co prawda bez notarialnego aktu, ale na piśmie przekazał mieszkanie synowi, tak aby po jego śmierci było wiadomo, kto ma być właścicielem lokalu.
Syn na razie nie planuje wracać do Sandomierza i darowanego mu mieszkania, wobec tego, aby nie generować kosztów, pan Edward postanowił je wynająć. Ale nie miał szczęścia do najemców. O ile na początku wszystko było w porządku, lokatorzy wywiązywali się z umowy najmu, płacili odstępne, czynsz i rachunki, o tyle w ostatnim czasie jest z tym problem.
Najpierw jedna z lokatorek wyprowadziła się bez pożegnania i... bez uiszczenia wszystkich należności. Po niej przyszła następna, z którą pan Edward ma jeszcze większy kłopot. Najgorsze jest jednak to, że ma związane ręce, nic nie może zrobić.
- Polskie prawo chroni nieuczciwych najemców. Mogą nie płacić, a z mieszkania nie można ich wyrzucić. Niestety, ja się o tym przekonałem i przestrzegam innych. Jednak największy błąd, jaki popełniłem, był taki, że zameldowałem tę kobietę i jej dzieci w moim mieszkaniu. Szczęście w nieszczęściu, że na czas określony - mówi mężczyzna.
We wrześniu ubiegłego roku do pana Edwarda zadzwoniła Anna K. Kobieta od kilku lat mieszka w Sandomierzu, ale pochodzi z Połańca i tam też formalnie była zameldowana. Powiedziała, że znalazła ogłoszenie i chce wynająć od niego mieszkanie. Strony doszły do porozumienia, zawarły umowę najmu i ustaliły opłatę za wynajem lokalu w wysokości 400 zł miesięcznie. Dodatkowo najemca był zobligowany do pokrywania wszelkich kosztów związanych z użytkowaniem mieszkania, czyli opłat za media i regulowania czynszu do spółdzielni.
Umowa została zawarta na rok, czyli do 30 września 2013 roku, jednakże obu stronom przysługiwał trzydziestodniowy okres wypowiedzenia. Słowem, standardowa umowa wynajmu mieszkania. Umowa została zawarta i zaraz potem kobieta wraz z dziećmi wprowadziła się do mieszkania. (...)
Józef Żuk
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz