Walka o detronizację ubiegającego się o czwartą kadencję prezydenta Stalowej Woli ma już znamiona walki na "śmierć i życie", w której obowiązuje coraz mniej reguł. Wojna totalna zaczęła się od upublicznienia przez ratusz informacji, że urzędnicy prezydenta skontrolowali po trzykroć, jak zapewnia Andrzej Szlęzak, gospodarkę finansową na placu targowym w Stalowej Woli administrowanym przez klub sportowy.
Skontrolowano ponad 250 stanowisk handlowych. Wyniki potwierdziły znane ponoć od dawna prezydentowi fakty: standardem są nieprawidłowości w pobieraniu opłat przez administratora bazaru. Z kontroli ma wynikać, że... połowa kupców nie płaci za miejsce na targowisku. Prezydent nie wierzy, iż skontrolowane osoby handlują bez opłaty. -Pozostaje tylko pytanie komu i ile płacą, ale na pewno robią to nielegalnie - oskarża Andrzej Szlęzak.
W dodatku administrator wciąż pobiera, co też kontrole potwierdzić miały, opłatę rezerwacyjną, od dobrych kilku miesięcy nie mając już do tego prawa, bo - twierdzi prezydent - odebrała je administratorowi uchwała RM. W roku 2013 z placu targowego wpłynęło 500 tys. zł, z czego 10 procent, zgodnie z umową, trafiło do budżetu miasta. W przeszłości były takie lata, że wpływy z inkasa przekraczały milion złotych rocznie. Przez ostatnie lata kwota systematycznie malała, podczas gdy bazar... rozrastał się i przybywało na nim miejsc oraz kupców. Wniosek?
- Albo ktoś oszukuje, albo w sposób karygodny zaniedbuje swoje obowiązki, narażając budżet miasta na straty - uważa prezydent. A jego tezy potwierdza przewodniczący RM Antoni Kłosowski, powołując się na rozmowy, jakie osobiście odbywał ze sprzedającymi na bazarze. Obaj panowie, przewodniczący i prezydent, deklarują, iż lada dzień na nadzwyczajną sesję RM trafi projekt uchwały odbierający klubowi sportowemu przywilej administrowania placem targowym i czerpania z tego tytułu dochodów.
Będzie to najpewniej ostatnia przed wyborami sesja. Będzie gorąco, jako że iskrzenie pomiędzy prezydentem a środowiskiem kibicowsko-sportowym od dawna przypomina lipcową burzę z piorunami.
Nowy administrator bazaru - o ile pomysł uda się prezydentowi skutecznie przeforsować - ma zostać wyłoniony w trybie przetargowym. To nie koniec sankcji, jakie wobec winowajcy, na razie domniemanego, zamierza zastosować prezydent. Deklaruje "z marszu" wystosowanie wniosków do urzędu skarbowego oraz, być może, do sądu lub prokuratury.
Reakcja klubu sportowego jest równie szybka i daleko idąca jak te deklaracje. Prezes ZKS "Stal" Stalowa Wola Leszek Kaczmarski odpowiada na zarzuty obietnicą natychmiastowego złożenia w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przez prezydenta przestępstwa. Według niego prezydenckie zarzuty to pomówienia. Za chwyt poniżej pasa uznaje to, że o planowanych kontrolach nikt go nie powiadomił, same kontrole łamią wszelkie normy prawne, a prezydent odmawia mu wglądu do pokontrolnych protokołów.
- To, co zostało przekazane na konferencji prasowej prezydenta, jest nieprawdą! - stwierdza kategorycznie, zapewniając, iż "wszystkie opłaty pobierane na placu targowym odprowadzane są do urzędu miasta i 10 proc. z tego tam zostaje, a reszta przeznaczana jest na sport dziecięcy i młodzieżowy", a klub ma wzorowo prowadzoną księgowość.
- My nie możemy pozwolić sobie na to, aby klub z taką historią, związany z miastem od lat, był ciągle szykanowany przez prezydenta!
Prezes przyznaje, że klub ową nieszczęsną opłatę rezerwacyjną pobiera, ale prawa nie łamie, gdyż umowa z UM nie zawiera żadnego zapisu, że jest to niedozwolone. Nie jest też zapisane, że jest dozwolone. Według niego to... sami kupcy chcą płacić.
- Ludzie chcą, żeby był porządek. Wtedy nie muszą przyjeżdżać o czwartej rano, aby zająć miejsce - argumentuje. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz