Zamknij

Wyrok na telewizję

08:58, 25.02.2015 TN Aktualizacja: 09:24, 25.02.2015
Skomentuj

Urząd Miasta rozwiązał umowę z Miejską Telewizją Tarnobrzeg na produkcję i emisję programów. Dla tej firmy najpewniej oznacza to koniec działalności. - Ta umowa była bardzo niekorzystna dla miasta - oznajmił w ubiegłym tygodniu podczas konferencji prasowej prezydent Grzegorz Kiełb.

- W 2012, 2013 i 2014 roku umowy pomiędzy urzędem a telewizją wyglądały zupełnie inaczej. Można je było aneksować, renegocjować lub rozwiązać z zachowaniem trzydziestodniowego  okresu  wypowiedzenia.  Zazwyczaj  były zawiązywane na początku roku kalendarzowego i obowiązywały od 1 stycznia do 31 grudnia. Ostania umowa była przedziwna. Została podpisana 26 listopada - a więc cztery dni przed drugą turą wyborów, gdy preferencje wyborców były już na tyle znane, że można było przypuszczać, iż Norbert Mastalerz nie doczeka się reelekcji. Opiewała ona na kwotę zdecydowanie wyższą niż poprzednia - dokładnie o 20 tysięcy złotych. Poza tym nie było żadnej możliwości jej renegocjacji, a okres jej wypowiedzenia był sześciomiesięczny.

Umowa, którą rozwiązano, opiewała na kwotę 240 tysięcy złotych. Co kryje się pod hasłem "produkcja i emisja programów na zlecenie urzędu miasta"? - Za udział w każdej konferencji prasowej w urzędzie miejska telewizja  miała  płacone  osiemset  złotych.  Nagranie  wywiadu z zaproszonym gościem kosztowało tysiąc złotych. To mieściło się w ramach tych dwudziestu tysięcy, które otrzymywała ona miesięcznie - wylicza prezydent.

Jego zdaniem utrzymywanie miejskiej telewizji to zbędny wydatek.  - Miasto nie ma obowiązku prowadzenia telewizji, a Tarnobrzega w tym momencie na to nie stać - tłumaczy. Poza  tym  nowemu  prezydentowi  telewizja  po  prostu  nie jest to niczego potrzebna. - Wcześniej służyła ona jednej osobie (jego poprzednikowi N. Mastalerzowi - red.). Ja nie mam potrzeby wyskakiwać z każdej lodówki i każdego telewizora - mówi. Mimo zapisanego w umowie półrocznego okresu wypowiedzenia zerwano ją z dnia na dzień - na podstawie stosownych przepisów  prawa. Kiełb stwierdził,  że  wypowiedzenie umowy ma zmobilizować prezes MTVT Katarzyną Sobieniewską-Pyłkę do  poszukiwania  innych  źródeł  dochodów. Ona uważa natomiast, że w wypowiedziach prezydenta pojawiły  się  przekłamania.  Mówi  też,  że  wcześniej  kilka  razy bezskutecznie próbowała umówić się z nim na rozmowę na temat przyszłości MTVT.

- Nieprawdą jest, że za samo przyjście na konferencję dostawaliśmy pieniądze. Umowa dotyczyła produkcji i emisji programów telewizyjnych. Z tych pieniędzy płaciliśmy pensje, utrzymywaliśmy budynek, rachunki za media. Pieniądze, które otrzymywaliśmy z urzędu miasta, nie były zresztą jakoś wyjątkowo duże, w porównaniu z sumami, jakie miasto płaciło jej w przeszłości. Poprzedni prezydent, a dzisiejszy koalicjant prezydenta Grzegorza Kiełba, Jan  Dziubiński  płacił  mojemu  poprzednikowi  zdecydowanie więcej. Na przykład za nakręcenie imprezy, która odbywała się na Placu Bartosza Głowackiego z okazji Święta Niepodległości, zapłacił telewizji 10 tysięcy złotych - komentuje. (...)

Rafał Nieckarz

Więcej w papierowym wydaniu "TN".

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

LauraLaura

0 0

Teraz nic nie POtrzebne ani telewizja,ani Gazeta <<Codziennik'',nawet Tygodnik Nadwiślański im niePOtrzebny.PO co im ktoś ma patrzec na ręce.Mieliśmy cholerę wybraliśmy dżumę 15:11, 26.02.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

djasiek573djasiek573

0 0

Czyli mam rozumieć-POzostają tylko wygodne telewizje.Tzn.TV-Lenarta,TV-Józefczyka,TV-Dominikanów,TV-skrzyżowania ulic Sienkiewicza i Sikorskiego.Pytam--za co płacę je...ną "kablówkę"?Za monitoring miasta i tarnobrzeskich kościołów?Żałosne.Tak ,jak i cała ta TVL-enarta. 20:23, 08.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%