Zamknij

Wyrok za zabójstwo Bartusia

09:19, 25.06.2014 TN Aktualizacja: 09:40, 25.06.2014
Skomentuj

Zakończył się proces BARBARY U. z Nowej Dęby, oskarżonej o zamordowanie czteroletniego synka Bartusia. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wymierzył dzieciobójczyni karę 25 lat pozbawienia wolności.

Dowody zebrane w czasie prowadzenia  śledztwa,  pozwoliły  prokuraturze  na  postawienie  zarzutu,  że mieszkanka  Nowej  Dęby  zaplanowała  zbrodnię.  Wiele  faktów  przemawiało również za tym, że symulowała chorobę psychiczna, by uniknąć surowej kary. O tym, że Barbara U. jest zdrowa psychicznie, orzekli biegli  psychiatrzy,  którzy  w  zakładzie zamkniętym  obserwowali  kobietę.

Oskarżona swój czyn próbowała tłumaczyć załamaniem nerwowym spowodowanym brakiem pieniędzy oraz złymi relacjami z ojcem. Twierdziła, że najpierw chciała zabić synka, a potem siebie, by uwolnić się od życiowych problemów.

Choć fragmenty rozpraw odbywały  się  za  zamkniętymi  drzwiami,  do opinii publicznej dotarły informacje, że  w  przeszłości  Barbara  U.  podejmowała  próbę  samobójczą  oraz  leczyła  się  psychiatrycznie.  Jej  bliscy próbowali  ją  usprawiedliwiać,  mówiąc, że nie miała lekkiego życia, że tragicznie zginął jej pierwszy mąż, że była źle traktowana przez surowego ojca.

Gdy  kobieta  wyszła  ponownie za  maż,  wydawało  się,  że  odnalazła  spokój.  Pracowała  w  jednym  ze sklepów  spożywczych  w  Nowej  Dębie,  dbała  o  siebie,  o  chłopca.  Nauczycielki z przedszkola, do którego chodził Bartuś, zeznały w sądzie, że dziecko  było  zawsze  czyste,  ładnie ubrane.  Raz  tylko  zauważyły  siniec na  jego  twarzy  zamaskowany  pudrem.  Wezwana  przez  dyrektorkę placówki  Barbara  U.  przyznała,  że uderzyła  synka,  ponieważ  zniszczył pamiątkę po jej zmarłym mężu, swym ojcu.

Poza tym incydentem, kobieta nie stosowała agresji wobec dziecka aż  do  chwili  tragedii.  We  wrześniu 2013 roku, w domu swojej teściowej udusiła chłopca kablem. Zatykała mu usta również rękami, kiedy ten dawał jeszcze  oznaki  życia.  Gdy  do  domu wrócił z rynku szwagier Barbary U. z  jej  teściową,  chłopiec  był  już  nieprzytomny.  Mężczyzna  zawiadomił pogotowie.

Ratownikom  udało  się przywrócić akcję serca u czterolatka. Dziecko przewiezione zostało na oddział  intensywnej  opieki  medycznej do tarnobrzeskiego szpitala w stanie bardzo ciężkim. Przy życiu podtrzymywała go aparatura. Po dwóch tygodniach zmarł.

Podczas  procesu  Barbara  U.  odmówiła składania wyjaśnień, zgodziła się jednak odpowiadać na pytania sądu. (...)

Monika Stojowska

Więcej w papierowym wydaniu "TN".

(TN)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%