Zakończył się proces BARBARY U. z Nowej Dęby, oskarżonej o zamordowanie czteroletniego synka Bartusia. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wymierzył dzieciobójczyni karę 25 lat pozbawienia wolności.
Dowody zebrane w czasie prowadzenia śledztwa, pozwoliły prokuraturze na postawienie zarzutu, że mieszkanka Nowej Dęby zaplanowała zbrodnię. Wiele faktów przemawiało również za tym, że symulowała chorobę psychiczna, by uniknąć surowej kary. O tym, że Barbara U. jest zdrowa psychicznie, orzekli biegli psychiatrzy, którzy w zakładzie zamkniętym obserwowali kobietę.
Oskarżona swój czyn próbowała tłumaczyć załamaniem nerwowym spowodowanym brakiem pieniędzy oraz złymi relacjami z ojcem. Twierdziła, że najpierw chciała zabić synka, a potem siebie, by uwolnić się od życiowych problemów.
Choć fragmenty rozpraw odbywały się za zamkniętymi drzwiami, do opinii publicznej dotarły informacje, że w przeszłości Barbara U. podejmowała próbę samobójczą oraz leczyła się psychiatrycznie. Jej bliscy próbowali ją usprawiedliwiać, mówiąc, że nie miała lekkiego życia, że tragicznie zginął jej pierwszy mąż, że była źle traktowana przez surowego ojca.
Gdy kobieta wyszła ponownie za maż, wydawało się, że odnalazła spokój. Pracowała w jednym ze sklepów spożywczych w Nowej Dębie, dbała o siebie, o chłopca. Nauczycielki z przedszkola, do którego chodził Bartuś, zeznały w sądzie, że dziecko było zawsze czyste, ładnie ubrane. Raz tylko zauważyły siniec na jego twarzy zamaskowany pudrem. Wezwana przez dyrektorkę placówki Barbara U. przyznała, że uderzyła synka, ponieważ zniszczył pamiątkę po jej zmarłym mężu, swym ojcu.
Poza tym incydentem, kobieta nie stosowała agresji wobec dziecka aż do chwili tragedii. We wrześniu 2013 roku, w domu swojej teściowej udusiła chłopca kablem. Zatykała mu usta również rękami, kiedy ten dawał jeszcze oznaki życia. Gdy do domu wrócił z rynku szwagier Barbary U. z jej teściową, chłopiec był już nieprzytomny. Mężczyzna zawiadomił pogotowie.
Ratownikom udało się przywrócić akcję serca u czterolatka. Dziecko przewiezione zostało na oddział intensywnej opieki medycznej do tarnobrzeskiego szpitala w stanie bardzo ciężkim. Przy życiu podtrzymywała go aparatura. Po dwóch tygodniach zmarł.
Podczas procesu Barbara U. odmówiła składania wyjaśnień, zgodziła się jednak odpowiadać na pytania sądu. (...)
Monika Stojowska
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz