Ta historia byłaby bulwersująca bez względu na to, gdzie i kiedy by się wydarzyła. Fakt, że jej negatywnymi bohaterkami są siostry zakonne sprawia, że wydaje się być wyjątkowo nieprawdopodobna.
Kilka dni temu do naszej redakcji zadzwonił czytelnik z Baranowa Sandomierskiego z informacją, że jego syn został wyrzucony z tamtejszego przedszkola - a dokładnie z ochronki prowadzonej przez Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Gdy zapytał je o powód tej decyzji, usłyszał od sióstr, że nie opiekują się one chorymi dziećmi.
- Syn w lutym skończy 3 lata. Jakiś miesiąc temu w nocy z soboty na niedzielę zaczął wymiotować. Pojechaliśmy na pogotowie. Przepisali mu tam jakiś specyfik, który miał pomóc w uzupełnieniu płynów w organizmie. Żona postanowiła, że w poniedziałek nie pójdzie do pracy, weźmie "opiekę" i zostanie z dzieckiem w domu. Udała się z nim do ośrodka zdrowia. Tam syn zasłabł i dostał drgawek - mówi czytelnik, który poprosił nas o anonimowość... (rn)
WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "TYGODNIKA NADWIŚLAŃSKIEGO" LUB eTN.
ja19:03, 25.12.2016
0 0
nic dziwnego do przedszkola chodza zdrowe dzieci a nie ktore moga zarazic zdrowe 19:03, 25.12.2016
MatkaDziecka14:58, 26.12.2016
0 0
Przeczytam resztę w gazecie, ale sam tytuł jest śmieszny. Jeżeli dziecko jest chore, to normalne że się go nie zaprowadzi do przedszkola. Tym bardziej, że siostry na każdym spotkaniu z rodzicami informują i proszą o to żeby nie przeprowadzać CHORYCH dzieci. Więc nie wiem o co całe halo. Nie macie o czym pisać... 14:58, 26.12.2016
matka09:51, 27.12.2016
0 0
dokładnie było mowione nie raz ze chorego dziecka sie nie przyprowadza rodzicom tego dziecka widac wola isc do pracy niz pilnowac małe chore dziecko niech sie meczy w przedszkolu 09:51, 27.12.2016