Stalowa Wola aż huczy od spekulacji i domysłów związanych z dymisją prezesa zarządu Miejskiego Zakładu Komunalnego MARIUSZA PIASECKIEGO (na zdjęciu). Pojawiają się wręcz sensacyjne hipotezy, także personalne. Dosłownie na finiszu najważniejszej dla MZK i dla samorządu miasta rozgrywki o "rynek śmieciowy" na najbliższych 30 miesięcy, prezes złożył na ręce prezydenta miasta) (MZK w całości należy do miasta) rezygnację z funkcji prezesa, a Prezydent dymisję przyjął.
M. Piasecki odmawia jakichkolwiek komentarzy na temat podłoża, motywacji i przyczyn swej decyzji. Jeśli je ujawni, to dopiero po rozstrzygnięciu przez gminę przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów.
Stalowa Wola, jak informowaliśmy, jest mocno opóźniona w "śmieciowych" procedurach przetargowych dostosowujących system gospodarki odpadami do obowiązującego od 1 lipca prawa. Spowodowane to zostało m.in. protestami, jakimi jeden z pretendentów do intratnego kontraktu obłożył specyfikację przetargową. Sprawa musiała oprzeć się o sąd, który w zdecydowanej większości poparł racje miasta (na 14 zarzutów częściowo uwzględniono 3).
Na razie, do końca września, w Stalowej Woli obowiązywać ma 3-miesięczny okres przejściowy. W tym czasie obsługę mieszkańców miasta w zakresie gospodarki odpadami pełnić ma MZK, który zajmował się tym dotychczas. Mało tego: MZK zdobył, w ramach konsorcjum z innymi firmami, ważny rynek tarnobrzeski oraz wygrał przetargi w kilku gminach powiatów tarnobrzeskiego i stalowowolskiego. Tym samym zapewnił sobie w miarę stabilną pozycję na regionalnym rynku na 2,5 roku, czyli do czasu organizacji kolejnych przetargów.
Pozyskanie rynku stalowowolskiego, największego w regionie, jest grą strategiczną o najwyższą stawkę. Oznaczać może dla MZK ugruntowanie pozycji regionalnego lidera. Ta sprawa się właśnie decyduje. (...)
Jerzy Reszczyński
Więcej w papierowym wydaniu "TN"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz